- Pieniądze z pomocy publicznej, które otrzymały stocznie, nie zostały zmarnowane. Pozwoliły na utrzymanie się na rynku i zachowanie
poziomu zatrudnienia. Nie oznacza to jednak, że ocena realizacji planów restrukturyzacji przez kontrolowane przedsiębiorstwa jest pozytywna - powiedział Jacek Jezierski, wiceprezes Najwyższej Izby
Kontroli, podczas konferencji prasowej, która odbyła się 2 kwietnia br. w siedzibie Izby.
J. Jezierski przyznał, że lata 2001-2005, które obejmowała kontrola, były okresem bardzo trudnym dla przemysłu
stoczniowego, a pomoc publiczna przyszła za późno. Niepełna realizacja restrukturyzacji była spowodowana przyczynami niezależnymi od kontrolowanych firm, czyli Grupy H. Cegielski, Stoczni Gdynia, Stoczni
Gdańsk oraz Stoczni Szczecińskiej Nowej. W tym czasie nastąpiły m.in.: wzrost cen surowców, głównie stali, trudności w uzyskaniu finansowania budowy statków przez banki oraz konieczność realizacji
kontraktów, które wcześniej nie uwzględniały wzrostu wartości złotego w stosunku do walut obcych.
Jak wynika z raportu, NIK negatywnie oceniła działania Arkadiusza Krężela, ówczesnego prezesa Agencji
Restrukturyzacji Przemysłu, zarzucając mu m.in. niedostateczny nadzór nad przebiegiem restrukturyzacji finansowej, nielegalne udzielenie pomocy publicznej stoczniom: gdyńskiej, gdańskiej oraz HCR czyli
bez uzyskania opinii Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz nielegalne podjęcie decyzji o zakończeniu postępowania restrukturyzacyjnego w Stoczni Gdynia. W latach 2001-2005 sektor stoczniowy
otrzymał łączne wsparcie ze środków publicznych w wysokości ponad 4 mld zł. Pozytywnie, mimo nieprawidłowości przy przyznawaniu, NIK oceniła wykorzystanie pieniędzy przyznanych HCP oraz Stoczni
Szczecińskiej Nowej, która w 2005 r. osiągnęła zysk w wysokości 1,5 mln zł, ograniczyła zdolność produkcyjną o 5% oraz zawarła kontrakty na budowę 68 statków, o wartości 2,6 mld USD.
Negatywnie
ocenione zostały pozostałe dwie stocznie. W gdańskiej stoczni, która otrzymała 101 min zł, nie zdołano odzyskać płynności finansowej, co było głównym celem pomocy oraz nie poprawiono sytuacji w zakresie
produkcji, zatrudnienia i posiadanego majątku.
- Jakkolwiek w 2005 r. stocznia osiągnęła dodatni wynik finansowy oraz poprawę rentowności, to wyniki te znacząco odbiegały od założonych w planie
restrukturyzacji. W latach 2004-2005 wszystkie statki zostały oddane ze stratą, od 6,5 do 33 mln zł - czytamy w raporcie.
W 2005 r. również Stocznia Gdynia nie osiągnęła zakładanego dodatniego wyniku
finansowego, a strata ze sprzedaży statków wyniosła 114,4 mln zł. Ponadto, nie opracowano budżetu stoczni oraz nieterminowo zrealizowano podwyższenie kapitału zakładowego w kwocie 120 mln zł, poprzez
emisję akcji stoczni, obejmowanych przez Skarb Państwa. Zdaniem autorów raportu, stocznia nie zrealizowała również zamierzonej produkcji i z planowanych 36 statków zbudowano 23. Ponadto, w 2005 r.,
wszystkie jednostki sprzedała ze stratą, która wyniosła 158,2 mln zł.
W wyniku kontroli, NIK skierowała dwa zawiadomienia do prokuratury. Pierwsze dotyczy podejrzenia przestępstwa, jakie mógł popełnić
zarząd gdyńskiej stoczni, który złożył prezesowi ARP nierzetelne oświadczenia, odnośnie wykonania planu restrukturyzacji oraz ugody restrukturyzacyjnej, w celu uzyskania decyzji o zakończeniu postępowania
restrukturyzacyjnego. Drugi wniosek dotyczy prezesa ARP, który nie dopełnił obowiązków w zakresie nadzoru nad realizacją postępowania restrukturyzacyjnego i tym samym działał na szkodę interesu
publicznego. Stawiane zarzuty dotyczą lat 2002-2004, kiedy prezesem ARP był A. Krężel, a prezesami stoczni: Włodzimierz Ziółkowski i Jerzy Lewandowski.