Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

Zaślubiny chlewa z morzem

Nie, 2007-04-16
Zaraz jak tylko LPR ulokowała się w rządzie (Roman Giertych w fotelu ministra edukacji narodowej, a Rafał Wiechecki w gabinecie ministra gospodarki morskiej), Robert Strąk poseł ligusów ze Słupska ogłosił na swoim terenie, że powstaną listy czerwonych wrogów LPR. Słupsk jest liderem zmian, ale listy powstaną w całym kraju. I LPR zajmie się zrobieniem porządku w instytucjach sobie podległych, czyli kuratoriach i urzędach morskich. Zgodnie z doktryną LPR na listach mieli się znaleźć ludzie związani w jakikolwiek sposób z SLD, krewni ludzi związanych z SLD, sąsiedzi ludzi związanych z SLD, poza tym wszelcy Murzyni, masoni, pedały, anarchiści, cykliści. I być rugowani z pracy. Jak powiedzieli, tak zaczęli robić. I na zwalniane miejsce przyjmować swoich. Bo nie o żadne listy czerwonych przecież chodzi, ale o wolne miejsca, etaty, ubezpieczenia, ZUS, płatne urlopy i inne przywileje płynące z państwowej posady. Posada w urzędzie morskim, terenowym organie administracji, to niby żaden wypas, ale powiedzmy sobie, że Słupsk także metropolią nie jest, a bezrobocie w nim spore. Średnia płaca w takim urzędzie to od 1000 zł do 1500 zł na łapę, jak się jest kierownikiem. W powiecie o bezrobociu sięgającym w porywach do 30 proc. (w samym Słupsku do 15 proc.) za taką posadę niejeden mąż by własną żonę udostępnił, a niejedna żona co innego. Bogusław Piechota nastał w Urzędzie Morskim w Słupsku z początkiem sierpnia 2006 r. Trzy miesiące po tym, jak ministrem od gospodarki morskiej został Rafał Wiechecki ("NIE" nr 27 i 47/2006), człowiek Romana Giertycha, narodowych poglądów i katolickich zasad. Bogusław Piechota jest także człowiekiem Giertycha, jego poglądów i zasad. Onegdaj był prezesem Stowarzyszenia Hodowców i Producentów Świni Złotnickiej Pstrej "Łaciata". Jak tylko nastał w urzędzie morskim, powtórzył za Strąkiem, że ma wizję rozwoju urzędu, ale musi zdekomunizować i odmłodzić kadrę. Z początkiem 2007 r. w Urzędzie Morskim w Słupsku zaczęła się rzeź, zwolnienia. Nie grupowe, Boże broń, aby nie podpaść pod paragrafy ustawy o zwolnieniach grupowych. Po jednemu, po dwóch. W odstępach dwóch, trzech tygodni. Do tej pory z samego biura w Słupsku liczącego ok. 80 pracowników zwolniono ok. 1/4. Z powodu braku zaufania. Poszli na zieloną trawkę urzędnicy, sekretarki, kierowcy, informatycy. Na ich miejsce Piechota przyjmuje innych. I co za dziwna prawidłowość, wszyscy nowo przyjęci związani są z Ligą Polskich Rodzin i startowali z jej list w wyborach samorządowych. Wicedyrektor ds. technicznych urzędu morskiego Tomasz Górski - pierwsze miejsce na liście Komitetu Wyborczego Ligi Polskich Rodzin w okręgu nr 1 w wyborach do Rady Miasta Słupska. Kadrowiec Paweł Flinik - pierwsze miejsce na liście Komitetu Wyborczego Wyborców Obywatelskie Porozumienie Prawicy w okręgu nr 1. Sekretarka dyrektora Piechoty - siódme miejsce na liście Komitetu Wyborczego Wyborców Obywatelskie Porozumienie Prawicy w okręgu nr 1. Naczelnik wydziału zamówień publicznych Jerzy Zięcik - dziesiąte miejsce na liście Komitetu Wyborczego Ligi Polskich Rodzin w okręgu nr 4 w wyborach do Rady Miasta Słupska. Tak by można było wymieniać nazwisko po nazwisku: urzędników, sekretarki, kierowców, informatyków. W międzyczasie dyrektor Piechota nielegalnie ustawił na falochronie w porcie w Ustce pomnik świętego Jana Nepomucena. Figurę świętego zamówił kilka lat temu ks. Jan Giriatowicz, proboszcz słupskiej parafii św. Jacka. Chciał ją postawić na jednym z miejskich placów, ale nie uzyskał zgody władz miasta. Święty przeleżał więc w kościelnej piwniczce. Teraz ks. Giriatowicz podarował figurę dyrektorowi Piechocie. Ten się nie certolił z uzyskaniem zezwolenia. W końcu rządzą pobożni. Zwolnieni są w rozpaczy. Co będą robić teraz? W stolicy, to co innego. Mogliby iść na kasę do jakiego marketu albo do sprzątania. Ale w Słupsku wielkich marketów brak. Komu się poskarżyć? Toć to nawet za mało, aby do gazety jakiej lecieć i alarmować. Pozostało modlić się do świętego Nepomucena. Ale on podobno tylko od sztormów chroni.
 
Waldemar Kuchanny
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl