Być może, już za 5 lat, tereny gdyńskiego Dalmoru, od ponad BO lat związane z rybołówstwem, zmienia się nie do poznania. I to nie tylko za
sprawą wieżowców Sea Towers. Najprawdopodobniej, na początku kwietnia, Rada Nadzorcza i Skarb Państwa, czyli właściciel Dalmoru, ostatniego państwowego armatora rybackiego, mają podjąć decyzję o
całkowitej zmianie profilu firmy. Ma ona być ukierunkowana na działalność deweloperską, prowadzoną w oparciu o posiadany przez firmę majątek lądowy. Oznacza to, że za kilka lat całe dalmorowskie nabrzeże
tętnić będzie, podobnie jak sąsiadujący przez wodę Skwer Kościuszki, gwarem turystów, dźwiękami muzyki, imprezami rozrywkowymi, a zamiast portowych dźwigów, magazynów i chłodni -powstaną kawiarnie,
restauracje, hotele, a może i luksusowe apartamenty.
Ta wiadomość trochę szokuje. Na naszych oczach zanika w Gdyni jeszcze jedna morska branża: rybołówstwo dalekomorskie. Krzysztof Rychlicki, prezes
zarządu Dalmoru, przypomina jednak, że cała infrastruktura portu rybackiego, wraz z chłodniami i halami przetwórstwa ryb, została zbudowana w latach 60. minionego stulecia, zgodnie z ówczesnymi potrzebami
rozwijającej się floty państwowego przedsiębiorstwa. W szczytowym okresie rozkwitu firmy, tj. pod koniec lat 70., Dalmor zatrudniał 7500 osób, dysponował 70 statkami [40 trawlerów przetwórni, 30 trawlerów
burtowych i 10 kutrów) i łowił rocznie 279 tys. t ryb. Było to, na owe czasy, jedno z największych przedsiębiorstw polskiego wybrzeża. Dziś pozostały tylko 3 trawlery, operujące na południowej półkuli: 2
na wodach Nowej Zelandii i 1 w rejonie Antarktyki. Praktycznie, od lat, nie zawijają one do macierzystego portu, a produkty, powstające na statkach w procesie przetwórstwa, sprzedawane są za granicą i nie
trafiają do krajowych odbiorców. Dlatego spółka musiała już dużo wcześniej podejmować inną działalność, oferując przeładunki i składowanie towarów wymagających głębokiego mrożenia: ryb, mięsa czy drobiu,
a także chłodzenia - głównie bananów.
Prezes Rychlicki wskazuje jeszcze na inny, bardzo istotny aspekt: przemiany w światowym transporcie morskim następują niezwykle szybko, głównie za sprawą
konteneryzacji. Towary, które jeszcze nie tak dawno trafiały do Gdyni w ładowniach konwencjonalnych drobnicowców czy chłodniowców, dziś przywożone są w kontenerach, dlatego mogą być obsługiwane jedynie w
portach do tego przystosowanych. Dalmor, usytuowany na pirsie ograniczonym nabrzeżami: Angielskim, Islandzkim i Kutrowym, mając u jego nasady stosunkowo niewielkie zaplecze lądowe, po prostu nie ma
warunków do przeładowywania i składowania kontenerów, nie mówiąc już o ich wywozie przez centrum miasta. Dlatego, ostatnie lata przyniosły firmie spadek przeładunków, aczkolwiek chłodnie, które dysponują
potencjałem 12 tys. t, są praktycznie wykorzystywane w całości. Obecna działalność lądowa, która ma ulec radykalnym przemianom, przynosi firmie połowę przychodów, drugą zaś -połowy dalekomorskie.
Nowa
strategia zakłada wydzielenie w Dalmorze dwóch pionów biznesowych: działalności połowowej i deweloperskiej, w oparciu o tereny w samym centrum miasta, których spółka jest właścicielem lub wieczystym
użytkownikiem.
- Oznacza to, że powoli wygaszane będą funkcje przemysłowe na obecnych terenach, na których dziś świadczymy usługi związane głównie z przeładunkami i składowaniem towarów przychodzących
do Polski drogą morską. Czynić to będziemy sukcesywnie i proporcjonalnie do postępującego programu budowy powierzchni mieszkalnych i użytkowych. Po wielu miesiącach dyskusji, dopracowaliśmy się koncepcji,
która pozwala maksymalnie wykorzystać majątek, jakim Dalmor dysponuje - mówi prezes Rychlicki.
Ale owo wygaszanie działalności przemysłowej nie nastąpi z dnia na dzień, jak to bywało w wielu miastach
portowych Europy, lecz drogą ewolucji. Po pierwsze, takie zmiany wymagają ze strony miasta uchwalenia nowego planu zagospodarowania przestrzennego, który usankcjonuje na tych terenach działalność
deweloperską. Plan taki nie powstanie jednak wcześniej niż w ciągu roku. Dopiero wówczas będzie można przystąpić do poszczególnych inwestycji, a każda z nich realizowana będzie przez następne 2-3 lata. W
rezultacie, można się spodziewać, że port rybacki oraz zlokalizowane w jego sąsiedztwie chłodnie i inne obiekty przestaną funkcjonować mniej więcej za 5 lat.
- Wszystko będzie zależało od koniunktury
deweloperskiej i postępu prac nad realizacją planu miejscowego zagospodarowania, ale prawdopodobnie tyle czasu będziemy mieli, żeby przygotować zarówno infrastrukturę magazynową, jak i - co ważniejsze -
przygotować do nowej sytuacji pracowników, których zatrudniamy w tej sferze usług. Chodzi o ich przekwalifikowanie i znalezienie nowych możliwości zatrudnienia w ramach tych funkcji, które Dalmor ma w
przyszłości realizować - wskazuje K. Rychlicki.
Jeszcze nie wiadomo, w jaki sposób za kilka lat zabudowany zostanie dalmorowski pirs, ponieważ ma to określić konkurs architektoniczno-urbanistyczny,
którego rozstrzygnięcie dałoby podstawę do dyskusji nad planem zagospodarowania przestrzennego. Dopiero wówczas dowiemy się, czy na tym terenie dominować będą funkcje mieszkalne, czy użytkowe i
rekreacyjne, czy też wybrany zostanie jakiś inny wariant. W każdym razie, już teraz można obserwować zainteresowanie ze strony wielu krajowych i zagranicznych deweloperów, którzy chcieliby zaistnieć w tej
niezwykle atrakcyjnej części Gdyni. Tym bardziej, że już niebawem zacznie się w pobliżu zabudowa tzw. Międzytorza, gdzie miałoby powstać nowe centrum miasta.
Co w takiej sytuacji stanie się z resztkami
dalmorowskiej floty? Otóż, zostanie ona przeniesiona do samodzielnej spółki-córki, która ma szansę funkcjonować jeszcze przez długi czas. Wprawdzie wspomniane wcześniej 3 trawlery przetwórnie mają już po
20 lat, ale mogą pracować jeszcze przez następnych 20 lat, pod warunkiem, że będą remontowane i modernizowane stosownie do potrzeb rynku oraz będą miały gdzie łowić.
Na niedawnym spotkaniu w Gdyni,
wiceminister gospodarki morskiej, Zbigniew Graczyk, stwierdził że część środków, spośród 1 mld euro, jakie w latach 2007-2013 ma otrzymać polskie rybołówstwo, przeznaczona zostanie na modernizację floty.
Ostatnie lata przyniosły znaczną jej redukcję, teraz nadszedł więc czas na jej modernizację i podniesienie konkurencyjności.
Dalmor liczy również na unijne środki, które pozwoliłyby na unowocześnienie
jego statków. Prezes Rychlicki podkreśla, że po analizie aktualnej sytuacji dostępu do komercyjnych kwot połowowych widzi nawet możliwości pewnego rozwoju działalności rybackiej i przeznaczenia
przynajmniej jeszcze jednego statku do połowu kryla. Na świecie coraz częściej pojawiają się opinie o jego przydatności do różnych celów. Szczególnie przemysł farmaceutyczny i kosmetyczny zainteresowany
jest pozyskiwaniem oleju z kryla, który ma właściwości antyrakowe, stąd też obserwuje się coraz większy popyt na niego. Zakup nawet używanego statku to duży wydatek, ale zdaniem szefa Dalmoru, zyski
osiągane z działalności deweloperskiej mogłyby stanowić podstawę do tworzenia takich właśnie planów inwestycyjnych.
Jest jeszcze inna możliwość, z której może skorzystać obecny właściciel: w ramach
prywatyzacji części morskiej, do spółki połowowej mógłby wejść któryś z inwestorów polskich lub zagranicznych, bo wyrażają takie zainteresowanie, a wówczas - przy odpowiednich negocjacjach - musiałby on
zobowiązać się do przeznaczenia pewnych środków na rozwój floty.
Cokolwiek by nie powiedzieć, Dalmor znów znajduje się na poważnym zakręcie dziejowym - i zapewne już tylko nazwa przypominać będzie o
dawnej świetności armatora. A co z centrum rybackim w Gdyni? Po prostu zostanie ono przeniesione do Gdańska, gdyż takie plany ma inny - prywatny armator (patrz: "Namiary" 3/2007).