Trzeba przyspieszyć prywatyzację krajowych stoczni - przekonywali wczoraj w Warszawie związkowcy z "Solidarności". Premier
Jarosław Kaczyński zadeklarował zwiększenie tempa realizacji strategii prywatyzacyjnej.
- Premier opowiedział się za przyspieszeniem rozmów tak, aby jeszcze przed najbliższymi świętami rozpoczęły się
negocjacje z chętnymi na pakiety akcji lub udziałów w polskich stoczniach produkcyjnych - powiedział nam po wieczornym spotkaniu z szefem rządu Dariusz Adamski, przewodniczący "Solidarności" w Stoczni
Gdynia.
Adamski potwierdził, że w przypadku stoczni ze Szczecina rozważano też wariant norweski prywatyzacji. Przypomnijmy że w styczniu Krzysztof Piotrowski, prezes Stoczni Szczecińskiej Porta Holding
SA w upadłości, przedstawił premierowi "założenia wyjściowe" zgłoszone przez inwestora skandynawskiego, będącego grupą funduszy inwestycyjnych. Według Piotrowskiego, posiada on własny rynek zbytu na
produkcję okrętową lub zbliżoną, związaną z wydobyciem gazu i ropy spod dna morza. Jak się dowiedzieliśmy, tajemnicze fundusze obsługują m.in. takich potentatów jak Statoil i Norsk Hydro.
Oznaczałoby
to odrodzenie się Porty Holding. Nie zgadza się na to zakładowa "Solidarność '80". Jej zdaniem oznaczałoby to w perspektywie upadek SSN i wiele niewiadomych.
Z kolei "Solidarność" Stoczni
Gdynia wręczyła premierowi petycję, pod którą podpisało się 85 procent stoczniowców. Związek domaga się odwołania ze stanowiska prezesa Agencji Rozwoju Przemysłu Pawła Brzezickiego, byłego dyrektora PŻM.
Oznacza to, że 3,5 tys. zatrudnionych wzburzyła przypisywana przez "Solidarność" rzekoma wypowiedź Brzezickiego, w której miał nazwać stoczniowców z Gdyni leniami, którzy w pracy leczą kaca. Brzezicki
odrzuca to oskarżenie i skierował zawiadomienie do prokuratury przeciw Adamskiemu. W akcji zbierania podpisów nie wziął udziału związek Stoczniowiec. Jego przewodniczący Leszek Świętczak uważa, że chodzi
o prywatny konflikt między Adamskim a Brzezickim, który nie chce się zgodzić na izraelskiego inwestora Rami Ungara.