Rybacy większości nadbałtyckich krajów Unii Europejskiej nie przestrzegają obowiązujących ich kwot połowowych dorszy
- wynika z raportu Komisji Europejskiej. Na czele listy są Polacy, którzy odławiają nielegalnie prawie 50% ryb ponad przysługujące im limity.
Raport potwierdza, w wielu przypadkach, wcześniejsze
zarzuty, wysuwane przez organizacje ekologiczne, m.in. Greenpeace. W latach 2005-2006 inspektorzy KE dokonali ponad 200 wizyt na statkach rybackich 6 nadbałtyckich państw UE, które poławiają duże ilości
dorszy na Bałtyku. Nie kontrolowano rybaków fińskich i estońskich.
Okazało się, że w obecności inspektorów załogi deklarowały wielkości połowów zgodne z rzeczywistością. Porównanie z deklaracjami
przekazywanymi w dniach bez inspekcji wykazało, że ci sami rybacy znacznie zaniżali osiągane wyniki. Na tej podstawie KE doszła do wniosku, że polscy rybacy są największymi kłusownikami i nielegalnie
łowią aż o 48,7% dorszy więcej, niż pozwalają im na to limity. Na drugim miejscu są Szwedzi - 21,4% więcej, a dalej: Litwini -15,6%, Niemcy - 13,6%, Duńczycy - 12,7% i Łotysze - 7,5%.
Przy tak wysokich
rzeczywistych połowach staje się niemożliwe powstrzymanie procesu zanikania dorszy w Bałtyku. Powodem tego jest nieefektywna kontrola własnego rybołówstwa przez państwa, które same zgodziły się na
obowiązujące kwoty połowowe. Christofer Fjellner, zastępca przewodniczącego Komisji Ochrony Środowiska Parlamentu Europejskiego, stwierdził m.in., że trzeba pojechać do Warszawy, by - wykładając dowody na
stół - domagać się działań wymierzonych przeciwko polskiemu kłusownictwu.