Szefowie trzech związków zawodowych w Urzędzie Morskim domagają się od dyrekcji odwołania ze stanowiska kadrowej Hanny
Mrugalskiej.
Na wczorajszym spotkaniu w UMS z dyrekcją związkowcy poinformowali, że Mrugalska wbrew zasadom ustalonym 26 stycznia na spotkaniu z dyr. Gawłowiczem przydzieliła znaczne podwyżki dla
sześciu osób, w tym dla siebie.
Mrugalska w piśmie do "Kuriera" broni się, że jako "naczelnik Wydziału Spraw Pracowniczych nie posiada uprawnień do dawania komukolwiek podwyżek".
Kadrowa
zarzuca, że "przez cały czas wpływały do dyrektora UMS wnioski o podwyżkę firmowane przez Dyrektora Pionu Technicznego Wojciecha Łuczaka o awansowanie i podwyżki dla członków i sympatyków LPR, które
musiał zatwierdzać Dyrektor".
Ale szefowie pozostałych trzech związków czują się oszukani przez naczelniczkę kadr. Twierdzą, że wywierała wpływ na awans zawodowy swojego syna. Uważają również, że
fakt, iż jest ona również szefową "Solidarności", kłóci się "z obiektywną oceną pracodawcy przy udzielaniu podwyżek, nagród, awansów i przeprowadzaniu rekrutacji" - czytamy w ich liście do
dyrekcji UMS. Narusza to, ich zdaniem, ustawę o służbie cywilnej.
Wojciech Łuczak (LPR), zastępca dyrektora UMS, poinformował natomiast, że niezgodna ze stanem rzeczywistym okazała się wielkość strat w
dziale informatycznym.
Jak nas wcześniej poinformowała H. Mrugalska, "komisja inwentaryzacyjna stwierdziła braki sprzętu na prawie 220 tys. zł", a pracownicy "wielokrotnie oświadczali na piśmie,
że zostali okradzeni z mienia w Wydziale Informatycznym w czasie przekazania sprzętu do modernizacji". Twierdzi też, że skierowała sprawę sprzętu komputerowego do prokuratury w "związku z bardzo
opieszałymi działaniami Dyrektora Łuczaka".
Wczoraj jednak Łuczak poinformował związkowców, że kwota prawie 220 tys. złotych straty, jaką stwierdzono po inwentaryzacji, "już nie funkcjonuje", a
wynikła z błędnego odczytania dokumentacji. - Żądamy zaprzestania rzucania oszczerstw na dyrekcję - powiedział Łuczak.
H. Mrugalska uważa, że ustawa o służbie cywilnej "pozwala na łączenie" funkcji
naczelnika "kadrówki" i szefa związku, bo nie jest ona urzędnikiem służby cywilnej, "lecz pracownikiem korpusu służby cywilnej".
Szefowie trzech związków chcą odwołania kadrowej, dyrekcja
chciałaby ją zwolnić. W obronie Mrugalskiej stanął region "Solidarności".