O stosunek ministra Rafała Wiecheckiego do ataku skierowanego na jego osobę pytali dziennikarze podczas piątkowej
konferencji prasowej szefa resortu gospodarki morskiej. Krytyka nastąpiła po odwołaniu Józefa Gawłowicza ze stanowiska dyrektora Urzędu Morskiego w Szczecinie (UMS).
W "Naszym Dzienniku" ukazał się
artykuł, w którym m.in. Zbigniew Sulatycki, wiceminister transportu i gospodarki morskiej za rządu Olszewskiego krytykuje, że "na czele resortu stanął młody człowiek, zupełnie nieprzygotowany do tej
pracy" i sam zaczął wprowadzać podobnych ludzi. Czarę goryczy Sulatyckiego przelało odwołanie Gawłowicza. Na dodatek w dzień po konferencji jeden z urzędników premiera stwierdził, że resort Wiecheckiego
nie radzi sobie z... rybołówstwem. Tymczasem nadzorujący tę branżę departament podlegał ministerstwu rolnictwa i dopiero przechodzi pod MGM.
Wiechecki unikał skomentowania ataku ze strony
radiomaryjnego obozu. - To był jeden niewielki artykuł, a w nim jedna krótka wypowiedź - minimalizował. - Nie chciałbym wchodzić w szczegóły odwołania dyrektora Gawłowicza. Mogę jednak podać chociażby
ostatnią rzecz, która do mnie doszła. Samorządy zaskarżyły UMS do sądów administracyjnych z tytułu nieopłacenia podatków od 2001 r. od wód wewnętrznych, morskich, przybrzeżnych na łączną dziś kwotę 350
mln zł. Urzędnik, który mi podlega, nie poinformował mnie o tym przez kilka miesięcy, a informacje z Urzędu Morskiego mówiły o sumie 35 mln zł. Tymczasem procedury sądowe są bardzo zaawansowane, a w
grudniu blokowane było przez komornika konto UMS.
Minister dodał, że ze względu na wątpliwości interpretacyjne przygotowana została nowelizacja ustawy o podatkach lokalnych. - Stoimy na stanowisku, że
jako budżet państwa nie powinniśmy płacić tych kwot - stwierdził.
Wiecheckiego zbulwersował też list wysłany przez "państwowego urzędnika" (byłego dyrektora UMS) do "prywatnych przedsiębiorców"
(pilotów morskich), w którym bez podania podstawy prawnej, domaga się aby na konto UMS przelewali 40 procent honorariów.
Jednak głównym tematem konferencji była informacja o zmianie sposobu
finansowania modernizacji Odry. - Po konsultacjach międzyresortowych uznano, że lepiej będzie, gdy na górną i środkowa Odrę pójdą środki unijne, natomiast na dolny odcinek rzeki pieniądze pochodzić będą z
programu dla Odry 2006 - powiedział szef resortu.
Według Wiecheckiego środki unijne na dolny odcinek rzeki byłyby trudniejsze do pozyskania, gdyż jest tu wiele terenów chronionych w ramach Natury 2000.
W efekcie na inwestycje hydrotechniczne mające poprawić żeglowność i bezpieczeństwo przeciwpowodziowe na dolnej Odrze i Jeziorze Dąbie w latach 2007-2011 przeznaczonych ma być 270 mln zł ze środków
budżetowych. Natomiast z pieniędzy unijnych 80 mln euro pójdzie na górną i środkową rzekę.