Zlot wielkich żaglowców, jaki w sierpniu odbędzie się w Szczecinie, to wspaniała szansa na promocję miasta, ale też ogromny
dla niego sprawdzian. Między innymi dlatego, że trzeba będzie zadbać o bezpieczeństwo około miliona osób, które odwiedzą Szczecin podczas The Tall Ships Races oraz towarzyszące mu imprezy. Organizacje
pozarządowe chcą w tej sferze pomóc. Ale bynajmniej nie bezinteresownie. Ich cena na dziś to 980 tysięcy złotych.
Miasto będzie musiało zapewnić gościom regat bezpieczeństwo na wodzie, lądzie i w ruchu
drogowym. Aby wypełnić to zadanie, opierać się będzie głównie na profesjonalnych służbach: pogotowiu ratunkowym, straży pożarnej, policji.
- Pogotowie w Szczecinie dysponuje 14 karetkami. Przy
obsłudze tak dużej imprezy sami nie dadzą rady - uważa Michał Wasiluk, prezes Pomorskiego Towarzystwa Ratowniczego.
Miasto przyznaje, że będzie potrzebowało wsparcia organizacji pozarządowych,
działających w szeroko rozumianej sferze bezpieczeństwa. Które poprosi o pomoc - jeszcze nie wiadomo. O tym zadecyduje przetarg.
- Mówiono, że zostanie zorganizowany w grudniu. Potem, że w styczniu.
Teraz słyszymy tylko o bliżej nieokreślonej przyszłości. A czas leci. Miasto najwyraźniej nie rozumie specyfiki działania organizacji pozarządowych. Potrzebujemy czasu na przygotowanie ofert,
sprecyzowanie ich warunków finansowych, a przecież jesteśmy osobami pracującymi zawodowo - komentuje prezes Wasiluk.
Opóźnienie ogłoszenia konkursu ofert nie jest przejawem złej woli miasta, ale
wymuszone przez prawne realia.
- Jeszcze nie został uchwalony budżet gminy. Nie wiemy, jakimi kwotami będziemy mogli operować na zapewnienie bezpieczeństwa uczestnikom i gościom regat. Bez tej wiedzy i
pieniędzy na koncie nie mamy prawa organizować przetargu - wyjaśnia Piotr Landowski z biura prasowego magistratu.
A organizacje pozarządowe - jak z pewnym przekąsem zauważają w Biurze ds.
Organizacji Regat oraz Wydziale Zarządzania Kryzysowego i Ochrony Ludności UM - na konkurs ofert nie czekają z założonymi rękami. Do magistratu ślą wnioski o dofinansowanie swego ewentualnego udziału w
regatach. Chcą pieniędzy dosłownie na wszystko - od karetek, defibrylatorów, radiostacji UKF, nawet po spodnie, koszulki i czapki z daszkiem.
- Ich wnioski opiewają już na łączną sumę 980 tys. zł -
słyszymy w magistracie.
- Zapewniono nas, że regaty będą dla Urzędu Miasta okazją do finansowego wsparcia organizacji pozarządowych - stwierdza Michał Wasiluk.