Pogoda nie sprzyjała sobotnim uroczystościom w stoczniach. Najpierw w Stoczni Szczecińskiej Nowej fala, która
powstała podczas wodowania chemikaliowca zalała nabrzeża sąsiedniej "Gryfii". Potem w tej drugiej firmie butelka szampana nie chciała się rozbić o burtę patrolowca dla Norwegii.
Wodowanie w
stoczni Nowej miało być otwarte dla mieszkańców, ale z powodu wichury kierownictwo tej firmy dzień przed uroczystością zmieniło zdanie. W efekcie operacja miała charakter techniczny, czyli zamknięty dla
publiczności, a decyzję o jej godzinie podjęto w ostatniej chwili. Ósmy z serii (i ostatni) chemikaliowiec dla norweskiego armatora Odfjell ASA zjechał z impetem, wywołując jak zwykle falę. Tym razem
jednak wskutek cofki spowodowanej wiatrami, poziom Odry był wyższy. z tego powodu powstałe "tsunami" wdarło się na leżącą po przeciwnej stronie wyspę, na której działa Szczecińska Stocznia Remontowa
"Gryfia", i poprzesuwało lub poprzewracała ciężkie stalowe pojemniki na złom. Woda wdarła się także na przystań promową "remontówki" od strony lądu. - Pół "Gryfii" nam zalało - stwierdził
później żartem jeden z tamtejszych stoczniowców.
Na szczęście woda nie mogła zakłócić przebiegu chrztu statku w samej stoczni remontowej. Bo choć uroczystość rozpoczęła się zaraz po wodowaniu w
SSN, to miejscem jej była keja po drugiej stronie wyspy. Chrzest drugiego już patrolowca dla norweskiej straży przybrzeżnej rozpoczął się przy lekkim deszczu. Nadano mu efektowną oprawę. Niestety, tym
razem butelka szampana okazała się twardsza od stali, z jakiej zbudowano jednostkę. W efekcie matka chrzestna rozbijała ją - jak policzyliśmy - jedenaście razy! W końcu - przy oklaskach - szampan
roztrzaskał się o burtę patrolowca k/v "Farm".
Ten piękny i sporych rozmiarów statek będzie patrolował wybrzeża krainy fiordów, realizując zadania związane z ratownictwem morskim oraz ochroną
środowiska. "Gryfia" zbuduje łącznie pięć takich jednostek.
O ile w "Gryfii" praca przebiega spokojnie i bez zakłóceń, to w Stoczni Szczecińskiej Nowej związkowcy z "Solidarności" przy
wsparciu zarządu regionu zapowiedzieli protest w obronie miejsc pracy. Spółka ma dzisiaj zostać oflagowana. Decyzję podjęto po powrocie działaczy z Brukseli, gdzie spotkali się z unijną komisarz ds.
konkurencji Neelie Kroes. Chcieli się tam osobiście przekonać, jak Komisja Europejska patrzy na przyszłość polskich stoczni.
Szefowie organizacji związkowej w regionie domagają się, aby w sprawie
branży komisja krajowa "Solidarności" doprowadziła do spotkania z premierem Jarosławem Kaczyńskim. Działacze twierdzą również, iż decydenci gospodarczy w Warszawie bagatelizują ich sygnały, w którym
wielokrotnie zwracali uwagę na "uwarunkowania KE, jakie należy spełnić, aby nasze stocznie nie zwracały do budżetu kwot udzielonej, niedozwolonej pomocy publicznej i odzyskały trwałą rentowność i
konkurencyjność".