Na szczęście ta orkiestra nie gra na pasażerskim "Titaniku", lecz podczas wodowania nierentownego statku handlowego w
Stoczni Szczecińskiej Nowej. Powód strat niezmienny od lat: Zbyt droga gotówka, zbyt droga stal. Tak twierdzą szefowie wszystkich polskich stoczni, do których państwo musi dopłacać, i ma już dość. Nerwy
straci! Pawet Brzezicki, prezes państwowej Agencji Rozwoju Przemysłu, który stwierdził, że np. Stocznia Gdynia nie dostanie już ani złotówki pomocy, bo to tylko demoralizuje. Widząc jednak co się dzieje,
do prywatyzacji pochylni i doków zatęsknili nawet związkowcy. Kto kupi Nową i inne spółki z branży i jaki będzie harmonogram prywatyzacji, ma się okazać w połowie stycznia. Niezależnie od tego, w stoczni
będzie się musiało wiele zmienić. Polityka poprzedniego rządu - polegająca na upaństwowieniu firmy w Szczecinie, a potem konsolidacji z pozostałymi spółkami, a na końcu, nie wiadomo kiedy sprzedaży całej
grupy - poniosła porażkę. Czy jednak ARP ma na tyle silnego inwestora, aby zagwarantować przetrwanie stoczni w czasach kryzysu?