Nieprzygotowanie Gdańska czy też skuteczność zachodniopomorskiej grupy nacisku sprawiło, że gazoport powstanie w
Świnoujściu? Decyzja zaskoczyła wielu, choć do ostatniej chwili trwały w regionie spory i wzajemna krytyka.
Jeszcze w zeszłym roku, podczas konferencji prasowej w Szczecinie, ówczesny premier Kazimierz
Marcinkiewicz zdecydowanym tonem obiecał, że terminal skroplonego gazu ziemnego powstanie w Świnoujściu. Dodajmy, że nikt nawet jeszcze nie wiedział, gdzie najlepiej byłoby postawić taką instalację.
Wkrótce PiS-owski rząd podjął decyzję o zróżnicowaniu dostaw gazu. Dotychczas bowiem ten surowiec i paliwo kupowaliśmy w Rosji, co przy okazji zakręcenia kurka Ukrainie nie wyszło na dobre, bo spadło
ciśnienie w rurach, a niektóre firmy musiały obniżyć poziom produkcji.
Pierwsze próby
Zdumiewająca była też beztroska lub zaniechania poprzednich rządów w tej kwestii. Przypomnijmy, że
odpowiedzialnością w tym zakresie wykazywały się natomiast grupy gospodarcze, które organizowały w regionie konsorcja do budowy gazoportu. Pięć lat temu zawiązały je np. Stocznia Szczecińska, ZCh
"Police", Żegluga Polska, port i inni. Delegacja konsorcjum wybrała się nawet do Hiszpanii, aby przyjrzeć się takiej instalacji. Tam się przekonano, że gazoport jest czynnikiem rozwijającym lokalną
infrastrukturę energetyczną i może się stać powodem rozwoju ekologicznej strefy gospodarczej -bo gaz jest czystym paliwem
Niestety, nasze firmy były wtedy słabe ekonomicznie, a rząd nie kwapił się do
poparcia tej inicjatywy. W efekcie terminal pozostał w sferze marzeń, choć gdyby wówczas powstała taka inwestycja, dziś spokojniej patrzylibyśmy na problem bezpieczeństwa zaopatrzenia w gaz.
Sprawdzili za granicą
Na szczęście tym razem zachodniopomorski establishment polityczny, gospodarczy i naukowy postanowił nie zaprzepaścić szansy. Już w styczniu br. powołana została grupa
lokalnych ekspertów, która na 13 stronach opracowania udowadniała, dlaczego Świnoujście będzie lepszym od Gdańska miejscem pod terminal skroplonego gazu ziemnego importowanego do Polski statkami. Jak
poinformował wówczas wojewoda Robert Krupowicz, koncepcja lokalizacji trafi do wszystkich, którzy decydować będą o gazoporcie. - To koncepcja regionalna. Pokazuje ona, że wszystkie zainteresowane w
regionie podmioty mówią jednym głosem - powiedział. W styczniu radni Świnoujścia na nadzwyczajnej sesji jednogłośnie przyjęli uchwałę popierającą budowę terminalu w ich porcie. Jak wówczas poinformował
Robert Karelus, rzecznik prasowy prezydenta Świnoujścia, radnym przedstawiono film o funkcjonowaniu podobnego obiektu w jednym z amerykańskich miast - Skoncentrowano się w nim na kwestiach bezpieczeństwa
dla ludzi i środowiska, bo te sprawy budziły u radnych najwięcej obaw. Wypowiedzi ekspertów ich uspokoiły - mówił wówczas Karelus. Radni podkreślali, że miasto ma plan zagospodarowania przestrzennego, że
proponują inwestorom preferencje w postaci zwolnień podatkowych od nieruchomości.
Aby nabrać pewności w walce o Świnoujście, poprzedni zarząd portów, którym kierował Dariusz Rutkowski, postanowił
zobaczyć, jak funkcjonuje taki obiekt we francuskim Saint Nazaire, a potem w belgijskim Zeebrugge. W drugim przypadku trzy zbiorniki do magazynowania skroplonego gazu powstały na sztucznej wyspie. Wkopano
je na 2/3 głębokości, aby mniej rzucały się w oczy. Dlatego, bo rejon ten ma również turystyczny charakter. I choć gaz ziemny jest ekologicznie czysty, obawiano się, że zbiorniki mogą negatywnie
oddziaływać na psychikę wczasowiczów. Na dodatek Belgowie - choć nie było takiej potrzeby - zdobyli się na gest i w sąsiedztwie pirsu stworzyli sztuczną wyspę dla ptactwa. Wkrótce upodobało sobie ono tę
"rekompensatę" na rzecz środowiska. Dodajmy, że Zeebrugge jest podobne do Świnoujścia z tego powodu, że opodal jest plaża kąpielowa przylegająca niemal do instalacji oraz ciąg hoteli w dzielnicy
turystycznej - odległy o 300-400 m.
Premier z... Gdynią
Prawdopodobnie Trójmiasto było pewne swej przewagi. To tam przecież powstawały i powstają wielkie terminale portowe. Tymczasem jako
pierwszy tamtejsze środowisko zaniepokoił młody minister nowego resortu gospodarki morskiej. Szczecinianin Rafał Wiechecki stwierdził na jednym ze spotkań, że gazoport powinien powstać w Świnoujściu.
Okres przedwakacyjny i letnia kanikuła to czas wzmożonej aktywności obu regionów w lobbowaniu. Jednak w połowie sezonu urlopowego z ust premiera padła wypowiedź, która zdawała się kończyć dyskusję o
miejscu inwestycji. - No i jest także sprawa wielkiego magazynu gazowego niedaleko Gdyni. Tam będzie gazoport, w tej części Wybrzeża, bo o to był spór - stwierdził premier Jarosław Kaczyński. W
Zachodniopomorskiem zagotowało się. Zwłaszcza że wcześniej wojewoda przekonywał, iż teraz decyzje będą zapadać po nowemu, bez politycznych podchodów, a jedynie po rzetelnym przeanalizowaniu sprawy.
Rywalizacja na konferencje
W międzyczasie odbyły się spotkania parlamentarzystów, konferencje naukowe. Podobnie było w Trójmieście. Dochodziło podczas nich do polemik i sprzeczek oraz
wzajemnych pretensji. W Szczecinie parlamentarzyści wystosowali list do premiera. Tymczasem Urząd Morski w Szczecinie zorganizował konferencję naukową, która stała się przeciwwagą dla podobnej inicjatywy
w Gdańsku. Pojawiła się na niej rzesza uznanych fachowców. Jak powiedział kpt. Józef Gawłowicz, dyrektor UMS, "nam wyszło lepiej i tak zostało to ocenione".
Polityczną kulminacją była specjalna
sesja Rady Miasta Szczecina, podczas której lider regionalnego Prawa i Sprawiedliwości uspokajał, że kwestia lokalizacji nie jest jeszcze przesądzona. Jacek Piechota uznał wtedy, że "każda szanująca się
firma doradcza bierze pod uwagę sugestie czy życzenia premiera, nawet te zakulisowe, a co dopiero wyrażane przez niego publicznie". Według posła SLD, "bezpieczeństwo energetyczne kraju musi kosztować,
ale są granice tych kosztów, które może ponieść gospodarka".
Gdańsk na biurku
To spotkało się z ripostą Brudzińskiego, że Rosjanie i Niemcy nie przejmują się kosztami gazociągu po dnie
Bałtyku, a Polska musi sobie zabezpieczyć niezależne od Rosji źródło dostaw. Szef PiS-u w regionie i sekretarz generalny tej partii tłumaczył też premiera Poinformował, że zapoznał się on z dokumentacją
portów w Szczecinie i Świnoujściu, i powiedział, że mówiąc o lokalizacji w Trójmieście, "zasugerował się informacjami, które uzyskał z tamtego środowiska". Kaczyński - według Brudzińskiego - zapewnił,
że ostateczna decyzja zapadnie tylko i wyłącznie w oparciu o przesłanki ekonomiczne. To uspokoiło nieco nastroje, ale w połowie października poseł PO Krzysztof Zaremba podgrzał atmosferę. Na konferencji
prasowej poinformował, że decyzja o lokalizacji w Gdańsku już zapadła i znajduje się na biurku wiceministra gospodarki Piotra Naimskiego. Nie zdradził przy tym, skąd ma tę pewność. Dodał jednak, że jest
ona stuprocentowa i ma być upubliczniona dopiero po wyborach samorządowych, by min. nie zmniejszać szans wyborczych kandydatów PiS-u z regionu zachodniopomorskiego, który przecież starał się o tę
inwestycję.
Fachowcy mają głos
Rzutem na taśmę, bo przed upływem swojej kadencji, stanowisko w sprawie uchwalił też zachodniopomorski sejmik. Mniej więcej w tym gorącym czasie, w drodze
do Niemiec na spotkanie z kanclerz Merkel, do Szczecina i Świnoujścia zawitał premier Kaczyński. Mówił oszczędnie - o tunelu dla Świnoujścia i pieniądzach dla lotniska w Goleniowie. O gazoporcie
powiedział niewiele, nie przesądzając, gdzie powstanie. Przyjazd wystarczył, by pojawiły się pikiety przeciwników PiS-u z hasłami: "Kaczyński, oddaj na gazoport" itp.
Ostatecznie i tak zdecydowali
fachowcy. Pomogli im gdańszczanie, którzy strzelili sobie w stopę. Okazało się bowiem, że w przeciwieństwie do Świnoujścia Gdańsk - który już wcześniej wyliczył, że z tytułu przypływających do gazoportu
statków miałby z opłat tonażowych ok. 1,3 mln euro rocznie - nie miał prawnie przygotowanego terenu pod inwestycję. Okazało się, że zmiany własnościowe mogłyby potrwać, a czas goni. Przynajmniej więc w
PGNiG klamka zapadła. Jaką decyzję podejmie rząd w sytuacji, gdy po szoku w Trójmieście tamtejsze lobby polityczno-portowe zapowiada "odkręcenie" decyzji?
W Gdańsku zaraz po decyzji rozpętała się
burza. Pomorski Zespół Wsparcia Budowy Gazoportu, który powstał z inicjatywy tamtejszej PO, zapowiedział kontynuowanie działań na rzecz budowy gazoportu w Gdańsku. Z kolei Jacek Kurski, poseł PiS-u, za
porażkę obarczył tamtejszych polityków PO, a szczególnie Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska. Adamowicz nie pozostał dłużny i stwierdził, że to właśnie Kurski i poseł Tadeusz Cymański (PiS) "nie
lobbowali skutecznie lokalizacji terminalu w Gdańsku, choć mają możliwość bezpośredniego kontaktowania się z rządem" (za "Dziennikiem Bałtyckim"). Kurski z kolei przypomniał, że do szuflady schowano
jedyny do przyjęcia projekt budowy terminalu na sztucznej wyspie.
Wielu ojców
Tak czy, inaczej, lokalizacja gazoportu w Świnoujściu ma wielu bohaterów. Najważniejszym jest Polskie
Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, które po wnikliwej analizie ekspertyzy międzynarodowych doradców zdecydowało się na nasz region. Wygraliśmy, bo Świnoujście to krótsza droga dla statków gazowców. To
również gotowe pod inwestycje tereny po wschodniej stronie od wejścia do portu. Terminal będzie tańszy, gdyż inwestor nie będzie musiał budować sporej części budowli hydrotechnicznych gazoportu, m.in.
nowego falochronu. Pieniądze na ten cel zagwarantuje Urząd Morski.
A w regionie? W sprawę zaangażował się śp. kpt. Roman Pomianowski, wówczas wiceprezes portów. Joachim Brudziński otwierał drzwi do
najważniejszych gabinetów, nowy zarząd portów Janusza Catewicza szybko załatwił m.in. konieczne sprawy własnościowe gruntów, abp Zygmunt Kamiński z właściwą kościelnemu hierarsze roztropnością szepnął
swoje zdanie premierowi podczas jego wizyty w Szczecinie. Szefostwo UMS z kpt. Józefem Gawłowiczem trzymało rękę na pulsie. Dużo pracy wykonał magistrat w Świnoujściu, z czego satysfakcji nie kryje
prezydent Janusz Żmurkiewicz. Swoje dołożył Paweł Brzezicki, prezes Agencji Rozwoju Przemysłu, który oficjalnie przedstawił własną koncepcję gazoportu na zachodnim Wybrzeżu. Swoją rolę odegrali też
Krzysztof Zaremba i pozostali parlamentarzyści, wojewoda Robert Krupowicz, eksmarszałek Zygmunt Meyer, Marek Trojnar - szef biura ds. rozwoju portów ZMPSiŚ, Rafał Wiechecki - minister gospodarki morskiej,
Dariusz Rutkowski (SLD) - były prezes portów. To dziecko ma wielu ojców - nie sposób wymienić wszystkich.