Firma V. Ships France SAS, należąca do holdingu V. Ships, poszukuje nad Bałtykiem miejsca na lokalizację stoczni, w której mogłaby
złomować statki. W swoich poszukiwaniach Francuzi trafili, 7 listopada br. do Szczecina.
Zakład, którego utworzeniem zainteresowana jest V. Ships, elegancko nazywa się stacją demontażu. Miałyby trafiać
do niej wycofywane z eksploatacji statki handlowe, rybackie i pomocnicze oraz okręty wojenne. Francuzi najchętniej zainwestowaliby w już istniejącą stocznię.
- Strategia rozwinięcia tego typu
działalności jest dopiero rozważana przez holding. Opiera się na doświadczeniach związanych ze świadczeniem podobnych usług w innych krajach oraz na ofercie marynarki wojennej Francji i Wielkiej Brytanii,
które do demontażu już teraz kierują ok. 30 okrętów- stwierdził Jean-Christophe Saint-Genies, dyrektor ds. projektów V. Ships France SAS.
Dodał jednak, że możliwość podjęcia takiej działalności
uzależniona jest od szybkiego znalezienia odpowiedniego partnera, dysponującego niezbędną infrastrukturą i nabrzeżami, możliwościami rozwoju, w tym - terenami inwestycyjnymi. Zapewnił też, że V. Ships nie
bierze pod uwagę złomowania w Szczecinie okrętów atomowych, rozwiewając wątpliwości prof. Bolesława Kuźniewskiego, doradcy wojewody zachodniopomorskiego ds. gospodarki morskiej i rektora Akademii Morskiej
w Szczecinie.
- Nasze technologie demontażu statków należą do tradycyjnych, ale utylizacja niektórych odpadów, w tym paliwa, wymaga nowoczesnych technologii. Widzę tutaj możliwość rozwoju dla
regionalnych firm wyspecjalizowanych w tych procesach - dodał J.Ch. Saint-Genies.
Czy złomowanie jest prymitywne?
Francuska firma chce jak najszybciej przystąpić do negocjacji trójstronnych na
szczeblu krajowym, między holdingiem, partnerem stoczniowym lub portowym i stroną rządową. Wizyta w Szczecinie jest, zdaniem Francuzów, związana z poszukiwaniem najkorzystniejszej lokalizacji. Najchętniej
widzieliby jako partnera stocznię, która byłaby dużą i wiarygodną firmą, z infrastrukturą przystosowaną do obsługi statków i okrętów o długości do 120 m i zanurzeniu do 9 m. Złomowane byłyby także
jednostki polskie i z innych państw nadbałtyckich.
Pod uwagę brany będzie także potencjał ludzki w regionie - wykwalifikowane kadry i przychylne nastawienie lokalnych władz. Francuzi nie ukrywają, że
biorą pod uwagę przeniesienie wszystkich swoich usług w rejon Morza Bałtyckiego.
Jacques Coru ze spółki SWAP który również uczestniczył, z ramienia francuskiej delegacji , w spotkaniu dodał, iż
Szczecin ze swoim położeniem i bliskością rynków skandynawskich postrzegany jest jako jedna z najlepszych lokalizacji dla takiego przedsięwzięcia. Jednak propozycja Francuzów spotkała się z radykalnym
sprzeciwem Urzędu Morskiego w Szczecinie.
- Administracja morska będzie się zdecydowanie sprzeciwiać lokalizacji w Polsce zakładów do złomowania statków! Już sama propozycja deprecjonuje nasz kraj!-
kategorycznie oświadczył Henryk Ramęda, zastępca dyrektora UMS. - Złomowanie to nie tylko prosty zysk, ale również wieloletnie skutki takiej działalności, bardzo niepożądanej dla środowiska i
...przemysłu, bo taka prymitywna działalność nie sprowadza do kraju nowych technologii.
Uważa on, że złomowanie statków wymaga "infrastruktury równie prymitywnej i niebezpiecznej, jak utylizacja
odpadów. Przeznaczony do złomowania statek czy okręt - zdaniem dyrektora Ramędy - ma po zbiorniki oleju, resztki paliw, wody zaolejone, co przy średniej wielkości jednostce daje ok. 600 t tego typu
odpadów. Przywołał także przykład transatlantyka Rotterdam, który w swojej konstrukcji posiada kilkaset ton azbestu.
- Mamy pełną świadomość konieczności ochrony środowiska. Te problemy reguluje
Konwencja Bazylejska, wymuszająca najwyższe standardy w technologiach i systemach zabezpieczeń. Rozumiem emocje pojawiające się w dyskusji o inwestycjach oddziałujących na środowisko naturalne, jak w
naszym przypadku. Zapewniam jednak, że nie ma mowy o odstąpieniu przez nas od standardów europejskich. Inwestycja może być realizowana jedynie przy uwzględnieniu wymogów, jakie postawią władze lokalne i
wszelkie inspekcje do tego uprawnione - zapewnił dyrektor Saint-Genies.
Małgorzata Kołodziej-Nowakowska, wojewódzki inspektor ochrony środowiska, zauważyła, że unijne prawo jest pod tym względem
jednolite, a służby ochrony środowiska Pomorza Zachodniego uważają, że są możliwości i technologie gwarantujące pełną ochronę przyrody w sąsiedztwie tego typu inwestycji.
- Jeśli intencją holdingu V.
Ships jest sprostanie takim wymogom, to Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska nie widzi przeszkód do prowadzenia dalszych rozmów na temat stoczni złomowej w Szczecinie. Ostateczne decyzje zależeć będą
od technologii zawartych w projektach inwestycyjnych. I jeśli będą niewystarczające, inwestycja nie uzyska wymaganych pozwoleń i nie będzie mogła być zrealizowana - uznała M. Kołodziej-Nowakowska.
Natomiast Paweł Niedźwiedź, dyrektor Wydziału Rolnictwa i Środowiska Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego, zapewnił Francuzów, że jeśli wspólnie uda się doprowadzić do podjęcia konkretnych działań
związanych z powstaniem stoczni złomowej w Szczecinie, to wojewoda wyda stosowne dokumenty związane z warunkami budowy. Zwrócił uwagę, ze francuska inwestycja stwarza nie tylko problemy, ale przede
wszystkim niesie duże możliwości dla regionu.
Stocznie są "za"
Propozycja Francuzów wzbudziła umiarkowane zainteresowanie portowców. Hubert Binerowski z Zarządu Morskich Portów Szczecin
i Świnoujście SA, oświadczył, że port nie widzi możliwości bezpośredniego włączenia się w pomysły V.Ships, ale jest zainteresowany przeładunkiem, składowaniem i konfekcjonowaniem przeznaczonych do
recyklingu materiałów odzyskanych w trakcie demontażu statków.
Natomiast zdecydowanie większe zainteresowanie wykazały stocznie: Gryfia i Pomerania. Tadeusz Szary, dyrektor techniczny Gryfii, zaprosił
delegację francuską na rekonesans do stoczni, prezentując jej infrastrukturę.
- Mamy warunki do demontażu statków, ale nie posiadamy możliwości unieszkodliwiania toksycznych dla środowiska materiałów.
Gdyby jednak inwestycja opłacała się nam finansowo, to możemy rozmawiać - stwierdził! Szary.
Z kolei Ryszard Stoltmann, prezes będącej w stanie upadłości stoczni Pomerania, w propozycji holdingu V.
Ships widział możliwość pozyskania dla zakładu inwestora strategicznego, a tym samym -uratowania stoczni. Zapewnił, że chętnie podejmie dalsze rozmowy.
Podczas rejsu po akwenach portowych i
stoczniowych, usytuowanych w szczecińskich rozlewiskach Odry, przedstawiciele V.Ships zainteresowali się także możliwością dostarczania odpadów ze statków do Huty Szczecin oraz zagospodarowaniem nabrzeży
nadodrzańskich w północnych dzielnicach miasta z hutą i jej nabrzeżami włącznie. Żadnych konkretnych deklaracji i zobowiązań na razie jednak nie podjęto.
Holding V. Ships działa na całym świecie.
Posiada 68 przedstawicielstw w 50 krajach, zatrudnia 1,1 tys. osób i ok. 20 tys. na 900 eksploatowanych statkach. Podstawową działalnością holdingu są usługi w zakresie kompleksowego zarządzania flotą
handlową i świadczenie specjalistycznych usług dla armatorów, w tym także złomowanie jednostek. Holding zajmuje się także doborem i rekrutacją załóg pływających. Obecnie przygotowuje ofertę usługową dla
polskich armatorów promowych.