Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

Wciąż się rozwijamy

Kurier Szczeciński, 2006-11-27
Rozmowa z dr. inż. Zbigniewem Szozdą, prorektorem ds. nauki Akademii Morskiej w Szczecinie "Kurier": - Żegluga idzie do przodu, czy Akademia Morska podąża za zmianami? Z. Szozda: - Uważam, że Akademia Morska w Szczecinie ciągle się rozwija. Na przykład - aktualnie kupujemy bardzo drogi symulator manewrowy, posiłkując się pieniędzmi z Unii Europejskiej. Będzie to urządzenie najnowszej generacji, służące do szkolenia studentów i uczestników kursów, dające możliwość zaprogramowania różnych sytuacji na statku, symulowania jego manewrów w każdych, nawet skrajnych warunkach. Przypomnę, że posiadamy już 15 innych symulatorów, w tym także jeden manewrowy, który liczy już sobie kilkanaście lat. Nowszy jest potrzebny, bo technika idzie do przodu, rozwija się też matematyka i metody numeryczne. - Jakie jeszcze inwestycje czekają uczelnię? - Dużą rzeczą będzie stanowisko do ćwiczeń z łodzią zrzutową w naszym Ośrodku Szkolenia Ratownictwa Morskiego przy ul. Ludowej w Szczecinie. W tym celu musimy umocnić nabrzeże oraz część podwodną. Uczestnicy szkolenia w zamkniętej kapsule będą tam spadać do wody z dość dużej wysokości. Dla ćwiczących marynarzy będzie to wielkie przeżycie. Takie urządzenia ratunkowe są instalowane na nowoczesnych statkach, więc trzeba posiąść umiejętność korzystania z nich, aby odpowiednio się zachować w razie niebezpieczeństwa. Uczestnicy szkoleń nauczą się wchodzić do środka kapsuły, zająć odpowiednią pozycję, współdziałać w zespole. Zapoznają się też z urządzeniami tej łodzi. Wszystkie czynności ewakuacyjne trzeba będzie wykonać w krótkim czasie. A gdy już łódź z załogą spadnie do wody, trzeba ją będzie uruchomić i odpłynąć z zagrożonej strefy. - A co będzie na terenie przyległym do ośrodka, za płotem? - Teren kupiliśmy od miasta. Chcemy tam stworzyć środowiskowy ośrodek nie tylko ratownictwa wodnego, a także pożarowego czy chemicznego. Taka placówka szkoleniowa jest potrzebna z uwagi na bliskość portu czy stoczni. Mamy już podpisane umowy z różnymi instytucjami. Na początku jednak będziemy musieli zainwestować w infrastrukturę. Staramy się na ten cel o środki z zewnątrz. Planujemy, że w przyszłości ośrodek będzie na siebie zarabiał. - Czy uczelnia mogłaby być kuźnią kadr morskich dla UE. Taki pomysł kilkakrotnie padał z ust polityków? - Oczywiście. Transport towarów drogą morską przeżywa hossę. Armatorzy z krajów UE budują nowe, bardzo nowoczesne statki, które chcieliby obsadzić dobrze wyszkoloną załogą. Akademie morskie w Polsce są centrum kształcenia marynarzy w różnych aspektach - eksploatacyjnym, ratowniczym, także logistycznym. Nasi absolwenci bez trudu znajdują pracę także na lądzie - w instytucjach klasyfikujących statki, służbach armatorskich, administracji morskiej. I rzeczywiście nasza polityka zmierza do tego, aby w razie czego wyjść naprzeciw rosnącym potrzebom polityki UE w kwestii kształcenia morskiego. - Czy jednak z tamtej strony byłoby zainteresowanie, aby kształcić kadry morskie np. w Szczecinie? - Pytanie o jakich Europejczykach mówimy. W "starej" Unii szkolnictwo morskie zanika, szkoli się bardzo mało młodzieży. Tamtejsze, zamożniejsze od nas społeczeństwa, rezygnują z pracy w żegludze. To zamknięte koło sprawia, że jest także coraz mniej kadry dydaktycznej. Natomiast gdy spojrzymy na"nową" Unię - Polskę, Litwę, Łotwę, Estonię czy Czechy i Słowację, to może się okazać, że na rynku pojawi się tak duża liczba młodzieży zainteresowanej zawodem marynarza czy oficera, iż hasło kształcenia adeptów w rejonie południowego Bałtyku nabierze realnego wymiaru. - Unia daje zielone światło dla edukacji morskiej. - Wynika ono z tzw. Zielonej Księgi definiującej politykę morską UE. Politycznym zamierzeniem Wspólnoty jest bowiem, aby jednostki, które pływają pod banderami państw Unii były obsadzane unijnymi załogami - a tych statków jest jednak sporo. Oceniamy więc, że na rynku żeglugowym brakuje kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Widać to bardzo wyraźnie. Najbliżsi geograficznie armatorzy, np. z Hamburga, coraz częściej zgłaszają się do naszej uczelni z prośbą o kierowanie do nich osób jeszcze studiujących. Biorą więc studentów w charakterze marynarzy lub kadetów i szkolą na swoje statki z perspektywą na stanowiska oficerskie. Ze strony armatorów padają też propozycje fundowania stypendiów. - Co z tego wynika dla Akademii Morskiej? - Jedna ważna rzecz: mamy wciąż jeszcze wysokie bezrobocie a młodzież niezbyt dobre szanse na znalezienie satysfakcjonującej pracy. My natomiast możemy jej obiecać, że jak rozpocznie studia na Akademii Morskiej i skończy wydział nawigacyjny czy mechaniczny, to będzie miała zapewnioną pracę. - Jaka mogłaby być rola akademii w tworzeniu w Szczecinie średniej szkoły morskiej? Taką obietnicę złożył minister Wiechecki i wicepremier Giertych. - Przypomnę, że przed laty w Szczecinie było liceum morskie. Gdy spaliła się jego siedziba - statek "Konstanty Maciejewicz" - zostało przeniesione do Polic, gdzie działało jeszcze kilka lat. W międzyczasie sytuacja na rynku żeglugowym bardzo się zmieniła - brakuje marynarzy. Jeżeli minister zwróci się do uczelni, to udzieli ona pomocy. Mogłaby to być na przykład forma wsparcia kadrowego, kierowania zainteresowanych absolwentów, którzy prowadziliby tam przedmioty zawodowe. Moglibyśmy też udostępnić infrastrukturę dydaktyczną. - Czy absolwenci takiej szkoły średniej znajdą pracę na statkach, skoro armatorzy chętnie zatrudniają tanie załogi z poza Unii? - Statki stają się coraz bardziej skomplikowane technicznie. Instaluje się systemy automatyki i elektroniki. Armatorzy - co zresztą obserwuję - wolą lepiej wykształconych ludzi i lepiej zapłacić tylko dlatego, aby uniknąć potencjalnych kłopotów związanych z awariami. A poza tym z moich rozmów z dyrektorami trzech innych morskich szkół średnich wynika, że nie cierpią one na brak kandydatów. - Dziękuję za rozmowę.
 
Marek Klasa
Kurier Szczeciński
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl