Holenderski transatlantyk Rotterdam, pełen azbestu, zamierza wrócić do Gdańska - poinformowała "Gazeta Wyborcza".
Armator w dalszym ciągu chce przeprowadzić remont w Polsce. Podkreśla, że ma ważny kontrakt ze Stocznią Gdańską i dokumenty potrzebne do legalnego usunięcia azbestu oraz jego wywozu do Niemiec.
Piotr
Ołowski wojewoda pomorski, przyznał, że remont jest możliwy, ale może odbyć się tylko po uzyskaniu polskich i unijnych zezwoleń na wytwarzanie oraz wywóz odpadów. Ponadto, powinien być przeprowadzony w
wyspecjalizowanej stoczni, a nie w porcie, jak początkowo planowali Holendrzy. Andrzej Królikowski, dyrektor Urzędu Morskiego w Gdyni, potwierdza, że jeśli armator przedstawi mu pozwolenia (m.in. od
głównego inspektora ochrony środowiska), wpuści statek na polskie wody.
Najbardziej zainteresowane powrotem jednostki są władze Stoczni Gdańsk, gdzie remont miałby się odbyć. W tym celu, pogłębiony ma
być stoczniowy kanał, aby jesienią Rotterdam mógł wpłynąć do stoczni.
Transatlantyk cumował w gdańskim porcie od lutego do sierpnia br. (patrz: "Namiary" 05/2006, 13/2006, 17/2006). Ma na pokładzie
ok. 180 t azbestu, z czego ok. 100 t miało być usunięte w czasie remontu. W czasie kontroli statku ujawniono, że wwieziono na nim dodatkowo worki z odpadami azbestowymi, o czym kapitan nie poinformował
władz portu. W efekcie, nasze władze nakazały armatorowi, by statek opuścił polskie wody. Został on odholowany do Wilhelmshaven, w Niemczech.