Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

Tajemnicza śmierć stermotorzysty

Kurier Szczeciński, 2006-10-18
ŻADNA śmierć nie jest potrzebna, a już taka, która następuje podczas pracy i to na skutek własnej lekkomyślności, budzi grozę. Chociaż tak do końca nie wiadomo, czy do śmierci stermotorzysty motorówki z Bazy Oznakowania Nawigacyjnego w Świnoujściu nie przyczyniły się jakieś inne okoliczności. Sprawę, która miała miejsce w październiku 1996 roku, starała się rozwikłać Izba Morska w Szczecinie pod przewodnictwem sędziego Zdzisława Wunscha. Nikt w Bazie Oznakowania Nawigacyjnego w Świnoujściu nie zwrócił uwagi, że pewnego październikowego dnia motorówka transportowa "Jadźka" nie powróciła po zakończeniu pracy. Kierownikiem lub inaczej stermotorzystą tej nieco ponad 7-metrowej motorówki był doświadczony marynarz, posiadający odpowiednie świadectwa i kwalifikacje. Na motorówce pracował od 15 lat. Feralnego dnia jego zadaniem było przewiezienie elektryków-latarników, którzy m.in. mieli próbnie uruchomić agregat prądotwórczy w stacji nautycznej Mielin przy torze wodnym z Zalewu Szczecińskiego do Świnoujścia oraz sprawdzić światła nawigacyjne i brzegowe. Elektrycy pracowali od rana na stacji nautycznej Karsibór, a zadaniem stermotorzysty było przewiezienie ich z jednej stacji do drugiej. Około godziny 8 motorówka opuściła bazę i popłynęła po elektryków. Wszystko tego dnia przebiegało normalnie i nikt nie zwrócił uwagi, aby coś dziwnego miało się dziać na "Jadźce" czy też z jej kierownikiem, który do pracy przyjechał rowerem. Po około półgodzinie "Jadźka" przypłynęła do stacji Karsibór i zabrała obu elektryków. Wszyscy popłynęli na wyspę Mielin, gdzie w kolejnej stacji nautycznej mieli sprawdzić działanie agregatu prądotwórczego. Po przybyciu na miejsce elektrycy poszli uruchamiać agregat, a stermotorzysta zaczął łowić ryby. Próby uruchomienia agregatu nie powiodły się, a przyczyną było uszkodzenie akumulatora rozruchowego. Około godz. 9.30 elektrycy ponownie zabrani zostali motorówką "Jadźka" po sprawny akumulator do swojej bazy. W drodze do bazy odwiedzili jeszcze cypel Mielin "N" i wymienili żarówki. Około dziesiątej dotarli na miejsce, pobrali sprawny akumulator i popłynęli "Jadźka" z powrotem do stacji nautycznej Mielin. Zaplanowane prace elektrycy zakończyli około godziny 13 i przez stermotorzystę motorówki "Jadźka" zostali przewiezieni do stacji Karsibór. Po około półgodzinie elektrycy widzieli jak stermotorzysta odcumował i popłynął w stronę Świnoujścia. Motorówkę płynącą o tej porze w kierunku Świnoujścia widziano także z Bazy Oznakowania Nawigacyjnego, a następnie po 20-30 minutach, gdy płynęła w kierunku przeciwnym, to jest w stronę Zalewu Szczecińskiego. Około szesnastej jeden z elektryków-latarników zakończył pracę w stacji Karsibór i rowerem odjechał do domu, drugi z latarników pozostał natomiast na dyżurze do godz. 18. W tym czasie w bazie nikt nie sprawdził, czy motorówka "Jadźka" powróciła na swoje miejsce postoju. Następnego dnia około 9.45 do pełniącego obowiązki kierownika bazy zadzwoniła inspektor oddziału techniczno-elektrycznego z wiadomością, że "Jadźka" ze swoim stermotorzystą od wczoraj nie powróciła do bazy. Około dziesiątej do bazy przyszedł przebywający na urlopie jej kierownik i dowiedział się, że nie ma człowieka i motorówki. Rozpoczęto poszukiwania. Wyruszył na nie m.in. kuter "Malwina". Szukano i stermotorzysty i elektryków-latarników, którzy poprzedniego dnia byli przewożeni przez "Jadźkę". Powiadomiono także elektryków, pracujących po wschodniej stronie Kanału Piastowskiego i poproszono ich, aby udali się na poszukiwania. Drogą radiową wywoływano motorówkę "Jadźka", ale odpowiedzi nie było. Poszukiwania przedłużały się. Motorówkę "Jadźka" w końcu odnaleziono na skarpie wyspy Mielin od strony Kanału Mielińskiego. Zauważył ją jeden z poszukujących z kutra "Malwina". "Jadźka" stała przy brzegu na płyciźnie w odległości kilkudziesięciu metrów od pomostu stacji nautycznej Mielin, w kierunku Świnoujścia. Silnik ma motorówce pracował, ale na niej nie było widać nikogo. Kuter "Malwina" ze względu na swoje zanurzenie nie mógł dopłynąć do motorówki. Jeden z pracowników po zacumowaniu do pomostu stacji udał się brzegiem, nałożył kapok (pas ratunkowy) i wszedł od strony brzegu do wody, aby dostać się na motorówkę. Na motorówce nie było nikogo. Wędki i sprzęt rybacki, którym posługiwał się stermotorzysta, stały w rogu na swoim miejscu. Nie było za to wiadra z rybami, które wcześniej zostały złowione. Na pulpicie zauważono ślady jedzenia, była m.in. otwarta konserwa, bułka i chleb, a na gretingu (element podłogi) leżał monterski nóż. Silnik motorówki pracował "na luzie", była także włączona radiostacja UKF Cuma i kotwice były sklarowane. Sprawdzono wszystkie zakamarki motorówki, ale nie stwierdzono przecieków. Obszukano również pobliski rejon stacji i linię brzegową. Stermotorzysty nie odnaleziono. W akcji poszukiwawczej zaginionego człowieka brały udział tego i następnego dnia także inne jednostki oraz śmigłowiec, ale bez rezultatu. Po dziesięciu dniach służby wojskowe zgłosiły odnalezienie w wodzie na głównym kanale w pobliżu półwyspu Kosa pływającego ciała. Zwłoki zostały podjęte przy udziale wojskowej żandarmerii i ekipy śledczej. Zidentyfikowano je jako ciało stermotorzysty i przekazano do dalszych badań w Pomorskiej Akademii Medycznej. Biegły stwierdził, że przyczyną śmierci było utonięcie. Badania toksykologiczne wykazały, że we krwi denata znajdowało się 2,2 promila alkoholu, a w moczu 3,1 lotnych związków w przeliczeniu na alkohol. Śledztwo prowadzone przez Komisariat Policji Warszów zakończono stwierdzeniem braku znamion przestępstwa. Prokuratura w Świnoujściu także umorzyła postępowanie. Uczestnicy postępowania przed Izbą Morską w Szczecinie, w tym delegat ministra, stwierdzili, że utonięcie stermotorzysty "Jadźka" było prawdopodobnie nieszczęśliwym wypadkiem w niewyjaśnionych okolicznościach, chociaż ofiara znajdowała się w stanie nietrzeźwości silnego stopnia. Nie udało się ustalić, kiedy i z kim stermotorzysta pił alkohol. Izba Morska w swojej sentencji wytknęła kierownictwu Szczecińskiego Urzędu Morskiego bałagan panujący w Bazię Oznakowania Nawigacyjnego w Świnoujściu, przejawiający się brakiem skutecznej kontroli jednostek wypływających i powracających. Uznano, że utonięcie było wypadkiem przy pracy zawinionym przez stermotorzystę na skutek własnej lekkomyślności wskutek nietrzeźwości silnego stopnia.
 
Andrzej Gedymin
Kurier Szczeciński
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl