W poprzednim numerze "Namiarów" informowaliśmy o - zapowiadanym od miesięcy - usamodzielnieniu się Stoczni
Gdańskiej i jej wyjściu z Grupy Stoczni Gdynia. Stało się tak na mocy porozumienia z 28 lipca br., w wyniku którego Agencja Rozwoju Przemysłu przejęła najpierw 32% akcji Stoczni Gdańskiej za długi, jakie
wobec niej miała Stocznia Gdynia, a 18 sierpnia większość pozostałego pakietu - 42,5%, przejęła spółka zależna Agencji - Centrala Zaopatrzenia Hutnictwa. Stocznia Gdynia nadal jednak dysponuje pakietem
25% akcji Stoczni Gdańskiej.
Oba podmioty łączą jeszcze wspólne interesy, ponieważ - mimo rozwodu - nadal obowiązują podpisane wcześniej umowy o współpracy kooperacyjnej w obecnym i przyszłym roku.
Dotyczą one dostaw dla Stoczni Gdynia elementów kadłubów okrętowych.
Usamodzielnienie Stoczni Gdańsk SA zniosło główne bariery, jakie stały na drodze do prywatyzacji obu spółek. ARP, która pełni tu
rolę pewnego funduszu venture capital, zapowiada, że nie chce zarządzać stocznią w dłuższym okresie czasu, ale będzie poszukiwać dla niej nowego właściciela. Jak powiedział prezes Stoczni Gdańsk, Andrzej
Jaworski, zainteresowani jej kupnem są inwestorzy z Włoch, USA, Grecji, a także z Izraela i Ukrainy. Dwaj ostatni są dobrze znani w Polsce, a są to: izraelski armator Rami Ungar, który już wcześniej kupił
w Gdyni blisko 22,52% pakiet akcji i buduje w niej kolejne samochodowce, a także ukraiński Związek Przemysłowy Donbasu, który jest już właścicielem Huty Częstochowa, współpracującej z naszym przemysłem
okrętowym. Obaj inwestorzy są jednak zainteresowani przede wszystkim kupnem pakietu akcji Stoczni Gdynia.
Na razie oficjalną ofertę na zakup większościowego pakietu Stoczni Gdańsk złożył właśnie R.
Ungar oraz niemiecki armator Alpha Ship i grecki Athenian Sea Carriers. Niemiec posiada flotę ok. 20 kontenerowców, także masowców i chce rozwijać swój potencjał przewozowy, stąd - zdaniem prezesa
Jaworskie-go - stocznia mogłaby liczyć na początku na kontrakt na budowę 8-10 statków. Plany rozwojowe ma również grecki armator, który specjalizuje się w przewozach produktów naftowych. Ostatnio sprzedał
starą flotę i na nowe inwestycje przeznacza teraz 500 mln USD, co, według A. Jaworskiego, czyni tę ofertę najbardziej atrakcyjną.
Podobno jest jeszcze także trzech innych, potencjalnych
kontrahentów. Na złożenie ofert mają czas do połowy września. Po tym terminie, być może, poznamy przyszłego właściciela kolebki "Solidarności", która pilnie potrzebuje pieniędzy na modernizację oraz
finansowanie budowy zakontraktowanych statków.
Na konferencji prasowej prezes Jaworski stwierdził, że Stocznia Gdańsk chce się specjalizować w budowie głównie kontenerowców i małych gazowców oraz, że
ma podpisane kontrakty do 2008 r. Wymienił jednak tylko 6 pojemnikowców i specjalny statek sejsmiczny. Innych szczegółów nie ujawnił. Można przewidywać, że reaktywowanie produkcji w starej stoczni będzie
bardzo trudne, co wiąże się, przede wszystkim - prócz kwestii finansowych - z koniecznością skompletowania odpowiedniego zespołu fachowców, m.in. projektantów i wysoko kwalifikowanych robotników. Stocznia
Gdańsk zatrudnia obecnie 3035 (stan na połowę sierpnia br.), a natychmiast mogłaby przyjąć 160 spawaczy, 116 monterów kadłubów i 70 malarzy-konserwatorów.
O krok dalej na drodze do drugiej w swej
historii prywatyzacji znajduje się Stocznia Gdynia. Według informacji jej biura prasowego, wspomniani już dwaj potencjalni nabywcy: izraelski i ukraiński, poczynili badania standingu stoczni i do 28
sierpnia mieli czas na złożenie swoich ofert. Następnego dnia zebrało się Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy, które odłożyło do następnego posiedzenia uchwałę o zbyciu udziałów. Transakcja ta miałaby
nastąpić poprzez emisję nowych akcji, o wartości 500 mln zł, gdyż już wcześniej WZA podjęło uchwałę o dokapitalizowaniu stoczni.
Zgodnie z przewidywaniami, wpłynęły dwie oficjalne oferty złożone przez
firmy: Ray Car Carriers Limited (jej właścicielem jest R. Ungar) oraz ZPD Steel, Sp. z o.o. z Ukrainy. Zarząd stoczni przekazał oferty firmie doradczej, która dokona ich oceny i rekomendacji, po czym
odbędą się negocjacje z udziałem skarbu państwa, co może wydłużyć rozmowy. Na razie wiadomo tylko tyle, że obie oferty zmierzają do objęcia pakietu kontrolnego akcji i można jedynie spekulować, jakich
udziałów chce izraelski armator, mający już blisko 1/4 część akcji stoczni, a jakiego - Ukraińcy, których kupno Stoczni Gdynia kosztowałoby na pewno więcej niż konkurenta. Nie wyklucza się również, że
obydwaj potentaci mogą dojść do porozumienia i złożyć wspólną ofertę, dzieląc między sobą sfery wpływów w stoczni.
- Objęcie przez inwestorów akcji nowej emisji pozwoli Stoczni Gdynia podjąć proces
inwestycyjny przewidziany w programie restrukturyzacji i uzyskanie akceptacji tego programu przez Komisję Europejską - stwierdził Janusz Wikowski, doradca zarządu Stoczni Gdynia.
---------------------------
Można się spodziewać poważnego zakłócenia procesu sprzedaży obu stoczni, z powodu zastrzeżeń Brukseli, dotyczących pomocy udzielonej im przez państwo oraz braku rzetelnego
planu ich restrukturyzacji, gwarantującego ekonomicznie sensowne funkcjonowanie w przyszłości.
Redakcja