Jest pewne, że wicepremier i minister rolnictwa Andrzej Lepper podpisał dokument, który duńskiej firmie Royal
Greenland zapewnia uzyskanie 5 mln euro dotacji na rozwój swego zakładu w Koszalinie. Pismo skierowano do Agencji Modernizacji i Rozwoju Rolnictwa.
Ostatnia formalność w postaci podpisania aktu
notarialnego jeszcze przed Duńczykami, bo ma to nastąpić w połowie września. Po przekazaniu na konto pieniędzy inwestor zajmie się kolejnym etapem prac na terenie zakładu, który ponad rok temu nabył po
upadłej spółce Pomorski Przemysł Mięsny "Agros - Koszalin".
- Z rozmów, które w piątek przeprowadziłem z pełnomocnikami firmy wynika, że podejmą dalsze działania na rzecz rozwoju przedsiębiorstwa -
powiedział Zdzisław Pawłowski, syndyk masy upadłościowej "Agrosu". - Po wyburzeniu terenu ruszą roboty adaptacyjne i przystosowujące pomieszczenia zakładu do prowadzenia przetwórstwa owoców morza,
przede wszystkim krewetek.
Na razie cicho o szkoleniach przyszłych zatrudnionych, w tym grupy byłych pracowników "Agrosu", którzy będą mieć szanse na znalezienie zajęcia w pierwszej kolejności.
Przypomnijmy, że Royal Greenland obecnie w Koszalinie zatrudnia 15 osób. Duńczycy planują, że w ciągu niespełna roku ruszą z produkcją. Przy przetwórstwie owoców morza zamierzają dać pracę stu ludziom, a
docelowo - 700 osobom. W sumie powstanie co najmniej 1000 miejsc pracy, bo pozostałe skorzystają w tzw. otoczeniu nowego biznesu w mieście. To głównie rozstrzygnęło, że minister rolnictwa i rozwoju wsi
wydał pozwolenie na dotację, wbrew negatywnej opinii Komitetu Sterującego Sektorowym Programem Operacyjnym "Rybołówstwo i przetwórstwo ryb 2004-2006". Duńska firma chce uzyskane 5 mln euro z dotacji
unijnej przeznaczyć m.in. na zakup maszyn i urządzeń, a także dalszą modernizację zakładu produkcyjnego. Było zagrożenie, że w przypadku, gdyby zabiegi Royal Greenland o dofinansowanie okazały się
nieskuteczne, to firma by się wycofała z Koszalina, gdzie wydała 2 mln euro.