Sprzeczne opinie padają po wczorajszej wizycie u ministra skarbu państwa, gdzie rozmawiano w sprawie pomocy dla Stoczni Szczecińskiej
Nowej. Związkowcy z Solidarności twierdzą, że w dalszym ciągu państwowy właściciel spółki nie ma nic konkretnego do powiedzenia. Wojewoda Robert Krupowicz w był natomiast zadowolony ze spotkania.
- W
dalszym ciągu zarówno właściciel, jak i rada nadzorcza stoczni nie mają nam nic nowego do powiedzenia. Nie usłyszeliśmy żadnych konkretów na temat sposobu zapobieżenia odpływowi fachowców i ratowania
firmy. Nie dowiedzieliśmy się nic, czego byśmy wcześniej nie przeczytali w prasie - mówi Andrzej Antosiewicz, przewodniczący Solidarności SSN.
Przypomina on, że program ratowania branży stoczniowej
wymaga ze strony ministerstwa i Agencji Rozwoju Przemysłu, która jest jej właścicielem, narzędzi które zaakceptuje Komisja Europejska.
- Głównym punktem spotkania u ministra Wojciecha Jasińskiego, w
którym uczestniczył też prezes ARP Paweł Brzezicki, było przekonanie nas co do zasadności wejścia do stoczni inwestora strategicznego. Okazał się nim Złomreks, o którym wcześniej dowiedzieliśmy się z
prasy - żali się szef związku.
Jednak wojewoda Krupowicz stwierdził, że uzyskane w Warszawie informacje są dobre dla stoczni i regionu. - Za dwa dni na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy zostanie
podwyższony kapitał zakładowy stoczni. Tym samym zostaną stworzone warunki do wejścia z kapitałem prywatnego inwestora, co z kolei da możliwości sfinansowania programu restrukturyzacyjnego, który jest
oczekiwany przez Komisję Europejską - powiedział PR Szczecin.
Przypomnijmy, że pozyskanie prywatnego inwestora oraz modernizacja stoczni tak, aby firma trwale była rentowna, to niektóre warunki
restrukturyzacji. Jednak zdaniem Brukseli, stocznia w połowie powinna brać udział w finansowaniu tych zmian.