Angielski właściciel firmy Gulf Intermodal w Szczecinie po przedstawieniu swoich propozycji ratowania zadłużonej fabryki kontenerów
wyjechał, nie czekając na odpowiedź pracowników. Załoga zaś stawia warunki.
Od początku roku w fabryce kontenerów Gulf Intermodal w Szczecinie Płoni źle się dzieje. Załoga nie dostaje pensji,
pracodawca nie przekazuje składek do ZUS,a długi firmy rosną. Angielski właściciel przedsiębiorstwa, Ron Moore, pokazuje się w nim sporadycznie.
Jako że w zakładzie nie ma związków zawodowych, ani
rady pracowniczej, personel na początku sierpnia na własną rękę postanowił go ratować. Ze sprzedaży zalegającego na jego terenie złomu wypłacano ludziom 100-złotowe zaliczki i spłacano zadłużenie za prąd.
Załoga chce bowiem skończyć kontrakt dla holenderskiej firmy ISSE, w którym upatruje ratunku.
W miniony czwartek Anglik przyjechał do firmy. Przedstawiciele załogi poinformowali go, że z braku
materiałów do produkcji i pieniędzy od września będą zmuszeni ogłosić postój fabryki.
Ron Moore przekazał reprezentantom załogi, że większość jej powinna pójść na urlop. W firmie ma zostać 30 osób,
którym postara się załatwić materiały i da 100 złotych tygodniówki. A on w ciągu 10 miesięcy postara się wprowadzić fabrykę na prostą.
Na przedstawiony przez właściciela plan załoga odpowiedziała, że
przystąpi do pracy po spełnieniu przez niego warunków. Pracownicy domagają się jednej pełnej wypłaty, uregulowania opłat za energię elektryczną i zobowiązań wobec kontrahentów, zapewnienia pieniędzy na
zakup materiałów produkcyjnych i pomocniczych. Żądają także formalnego odwołania z funkcji i zwolnienia z pracy dyrektora Gulf Intermodal, którego uznali za persona non grata.
"Jeśli zarząd firmy nie
jest w stanie spełnić wszystkich postulatów, to wnioskujemy o niezwłoczne złożenie wniosku o upadłość i zarządzenie postoju od 4 września 2006 roku" - oświadczyła załoga w miniony piątek.
Właściciel
firmy na żądania pracowników nie odpowiedział, bo wyjechał. W Płoni ma się ponoć pojawić w środę.