W ZARZĄDZANEJ przez załogę fabryce kontenerów Gulf Intermodal w Szczecinie pojawił się wczoraj jej brytyjski właściciel.
Reprezentantom załogi Ron Moore przedstawił swoje pomysły na wyjście z kryzysu i zabronił rozmów z prasą.
Zdesperowana, niemająca kontaktu z właścicielem załoga, na początku sierpnia przejęła ster
zarządzania spółką Gulf Intermodal w Szczecinie Płoni. Dyrektor firmy - uznany przez nią za persona non grata - po zwolnieniu lekarskim poszedł na urlop. W fabryce nie ma związków zawodowych ani rady
pracowniczej, więc personel na własną rękę postanowił ją ratować.
Gulf Intermodal (poprzednio Box Europe, niegdyś Unikon) kłopoty miał od wielu miesięcy. Z powodu zadłużenia wobec ZUS banki zaprzestały
firmę kredytować. Niemająca wypłat załoga, protestować zaczęła już w kwietniu.
W połowie lipca produkcja w Gulf Intermodal stanęła na dobre. Nie było zamówienia pieniędzy. Jedyne wpływy pochodziły od
dzierżawców. Pracownicy sprzedawali zalegający na placach złom. Zarobkiem się dzielili, ale też spłacali zadłużenie za prąd, by wywiązać się z kontraktu dla holenderskiego kontrahenta.
- Jak długo
można jednak żyć za 100 złotych na tydzień, toniemy w długach! - żalą się pracownicy. - Kontrakt postanowiliśmy dokończyć, bo Holendrowi groziłoby bankructwo, a wiele nam dotąd pomógł.
Właściciel, Ron
Moore, jest winny pracownikom ponad milion złotych. Kilku z jego licznych wierzycieli złożyło w sądzie wnioski o upadłość firmy.
- Nie przekazuje naszych składek zdrowotnych, więc nie możemy iść do
lekarza! Dług wobec ZUS-u przekroczył już 3,7 miliona złotych! Zawiadomiliśmy ZUS, prokuraturę, Inspekcję Pracy - mówią pracownicy.
Przedstawiciele załogi poinformowali właściciela, że z braku
materiałów do produkcji i pieniędzy od września będą zmuszeni ogłosić postój fabryki. Wczoraj Anglik przyjechał do firmy.
- Rozmawia wyłącznie z naszymi przedstawicielami, a jego syn groził nam
dyscyplinarnym zwolnieniem z pracy - opowiadają zgromadzeni przed biurowcem ludzie. - Nie wolno nam się kontaktować z prasą, bo przez to szkodzimy firmie!
Ron Moore nie miał czasu na rozmowę z
„Kurierem". Zapewnił, że wyda oświadczenie dla prasy.
Po południu przekazał reprezentantom załogi, że większość jej powinna pójść na urlop. W firmie ma zostać 30 osób, którym postara się
załatwić materiały i da 100 złotych tygodniówki. Jego intencją jest wyprowadzenie fabryki w ciągu 10 miesięcy na prostą.
- O zaległych pensjach nic nie mówił - informuje oburzona załoga. - Nasi koledzy
dowiedzieli się za to w ZUS, że dyrektor podczas chorobowego zawarł z nim porozumienie w sprawie naszych zaległych składek.
Dziś (piątek) pracownicy mają przedstawić właścicielowi odpowiedź na jego
propozycje ratowania zakładu.