Analitycy rynków żeglugowych są zgodni, że kierunki rozwoju żeglugi światowej w najbliższych latach wyznaczać będzie z pewnością
region na wschód od Suezu - a "głównym rozgrywającym" w tym regionie są - i prawdopodobnie pozostaną - Chiny.
W 2005 r. kraj ten dołączył do grona 5 największych gospodarek światowych: USA,
Japonii, Niemiec i Wielkiej Brytanii - wyprzedzając Włochy i Francję. W handlu zagranicznym już w 2004 r. Chiny wyprzedziły Japonię i stały się pod tym względem trzecim krajem świata (po USA i Niemczech).
W ub.r. wartość chińskiego hz wyniosła ponad 1 bilion 420 mld USD i była o prawie 1 bilion USD (!) większa, niż zaledwie 5 lat wcześniej.
Wnioski nasuwają się same, gdy porównamy szacowany, globalny
wzrost światowy, mierzony PKB (w 2005 r. wynosił 3,2%), ze wzrostem innych regionów. W Chinach wzrost gospodarczy wynosi prawie 10%, na Tajwanie - podobnie, a w Indiach - 7,5% rocznie. Również w pierwszym
kwartale br. Chiny i Indie utrzymały szybkie tempo wzrostu. Nieźle przedstawiała się także sytuacja USA i Polski - przy niezwykle niskim tempie wzrostu PKB krajów Unii Europejskiej. Dlatego oczy
żeglugowców zwracają się w kierunku Chin. Obroty tamtejszego handlu zagranicznego zdecydowanie i nieprzerwanie rosną, tworząc jednocześnie zapotrzebowanie na usługi transportu morskiego. Boom na
światowych rynkach żeglugowych od drugiej połowy 2003 r. jest głównie wynikiem siły napędowej, nazwanej China Effect.
W ostatnim czasie widać wyraźne przesuwanie się ośrodków żeglugowych i
wspierających je gałęzi gospodarki, z Europy Zachodniej i Ameryki Północnej na Daleki Wschód, czego głównym beneficjentem są znowu Chiny.
W 2005 r. globalna wartość handlu światowego wzrosła o ok. 8%,
w stosunku do roku poprzedniego (w 2004 r. - 6,7%, w 2003 - 5,4%). W tym czasie szacowany wzrost wartości chińskiego importu wynosił ponad 16%, Indii - prawie 16% (15,7%), pozostałych uprzemysłowionych
krajów Azji (z wyjątkiem Japonii) - prawie 10%. W światowym eksporcie dynamika Chin również była największa - wyniosła prawie 24%, podczas gdy szacunkowy wzrost eksportu Japonii -7%, a innych krajów
wschodnioazjatyckich oscylował wokół 11-12%.
Światowa fabryka
Chiny stały się producentem blisko 70% wszystkich dóbr konsumpcyjnych na świecie. Kraje azjatyckie są obecnie importerem netto
głównych surowców masowych, takich jak: węgiel, ropa naftowa i produkty petrochemiczne oraz (z wyjątkiem Indii) ruda żelaza. Zanotowany od 1999 r., wciąż wzrastający, światowy popyt w tym sektorze
ładunkowym był w 50% udziałem Państwa Środka. W związku z gwałtownym zwiększaniem produkcji, chiński import będzie odgrywał coraz istotniejszą rolę w kreowaniu popytu surowcowego oraz ewolucji rynków
frachtowych. Jak podała 20 czerwca "Rzeczpospolita", sama tylko obawa, że zapotrzebowanie na miedź w Chinach może spaść, sprawiła, iż cena tego surowca na giełdzie w Londynie spadła o prawie 4% (do
6777,5 USD za tonę).
Motorem gwałtownego wzrostu handlu morskiego takimi surowcami, jak ruda żelaza, jest w dużej mierze zapotrzebowanie chińskiego przemysłu stalowego. W 2005 r. Chiny wyprodukowały
prawie 350 mln t stali i są największym jej producentem na świecie (31% światowej produkcji). 10 lat temu, w 1995 r., udział ten wynosił jedynie 12%. Tymczasem, produkcja stali w Korei Południowej
pozostała w 2005 r. na poziomie roku poprzedniego, natomiast w Japonii i na Tajwanie zanotowano jej spadek.
Chiny zwiększyły swój udział w światowym handlu stalą, także tą wysokiej jakości, dla
przemysłu stoczniowego - który był "tradycyjnie" domeną Japonii - mimo ograniczenia eksportu do wysokości ok. 6% całkowitej produkcji. Chiński eksport wyrobów stalowych wzrósł w ub.r. o 36% i wyniósł
27 mln t. Zaledwie 2 lata temu, eksport ten wyniósł tylko 8 mln t. Jednocześnie ilość importowanej stali spada z roku na rok (w 2005 r. - o 18%).
Tendencje te bardzo wyraźnie są odczuwalne w przewozach
wyrobów stalowych statkami Chipolbroku, gdzie w ciągu ostatnich 5 lat znacząco zmieniła się struktura przewozów. W 2000 r. przewieziono z Europy do Chin statkami tego armatora sześciokrotnie więcej
ładunków stali, niż w kierunku odwrotnym. Obecnie te wielkości się do siebie zbliżyły - import stali z Chin wzrósł w przewozach floty Chipolbroku 4-krotnie. (Chińsko-Polskie Towarzystwo Okrętowe
Chipolbrok, na majowej konferencji Europę Break-Bulk, w Antwerpii, uznano za jednego z najbardziej dynamicznie rozwijających się tonażowo armatorów na świecie w segmencie żeglugi konwencjonalno-
drobnicowej, w grupie statków wielozadaniowych.)
Azjatycki katalizator
Olbrzymie zapotrzebowanie na transport morski znalazło swoje odzwierciedlenie w inwestycjach tonażowych; gospodarka
chińska stała się swego rodzaju katalizatorem wzrostu zapotrzebowania na nowy tonaż. Dynamika wzrostu światowej floty jest rekordowa - 1 stycznia br. odnotowano 6,5% wzrost w stosunku do roku
poprzedniego. Najdynamiczniej rozwijał się rynek przewozów kontenerowych, szczególnie na szlaku dalekowschodnim. W dwudziestce największych portów kontenerowych i przewoźników liniowych świata znajduje
się aż 13 portów i 12 przewoźników dalekowschodnich. Chińskie porty odgrywają coraz większą rolę w obrotach ładunkami tego typu, szczególnie w zakresie eksportu. (Co drugi kontener przywożony do Chin jest
pusty, a prawie wszystkie wywożone stamtąd w świat są pełne.) Największe chińskie porty kontenerowe zwiększały swoje obroty kontenerowe w tempie średnio 30% rocznie.
W ostatnich latach, pomimo pewnych
zawirowań podażowo-popytowych, żegluga stała się ponownie interesem dochodowym, pozwalającym na osiąganie relatywnie godziwych zysków. Sekretarz generalny azjatyckiego forum gospodarczego Boao, Long
Yongtu, stwierdził, że "żegluga w XXI wieku stała się ponownie a sun rising industry. Do gospodarki morskiej zaczął ponownie napływać kapitał.
Azja stała się wiodącym regionem we wszystkich
dziedzinach światowej gospodarki morskiej. Lloyd's Register i Fairplay podały, że już 3 lata temu armatorzy z krajów Azji i Oceanii kontrolowali ponad 43% światowej floty handlowej. (Tonaż skupiony w
ich rękach jest znacznie większy, gdyż sporą część operowanej przez nich floty stanowiły statki wy-czarterowane.) Jak wspomniano, dwie trzecie z 20 największych przewoźników i portów kontenerowych
znajduje się w Azji. Ponad 80% statków buduje się obecnie w Korei Południowej, Japonii i Chinach. Ponad połowę załóg na świecie stanowią przedstawiciele krajów azjatyckich. Wzrasta rola azjatyckich
centrów żeglugowych: Hongkongu, Singapuru i Szanghaju, w sektorze usług okołożeglugowych, takich jak: finansowanie, usługi doradcze i prawne czy ubezpieczenia. Azja stała się najbardziej dynamicznie
rozwijającym się regionem żeglugowym na świecie.
Co dalej z "China Effect"?
Generalnie, kontynuacja dobrej passy w żegludze światowej zależeć będzie w dużym stopniu od konsekwentnej
realizacji zamierzeń chińskiego rządu, w odniesieniu do krajowej infrastruktury i handlu, a z drugiej strony - od dynamiki wzrostu światowej konsumpcji. Według opracowanego przez ekspertów Global Insight
modelu, największym importerem pozostanie Azja Północna, w tym, oczywiście, Chiny oraz ekspansywne i dynamicznie rozwijające się Indie - ze względu na własne potrzeby produkcyjne i eksportowe. Eksport
kontenerowy nadal będzie zdominowany przez Chiny, nawet jeśli ich gospodarka zwolni tempo. Według prognoz na bieżący rok, kontenerowy eksport chiński, liczony w TEU, przewyższy eksport USA trzykrotnie, a
w kolejnych latach "widełki" te będą się coraz bardziej rozszerzać.
Specjaliści przewidują, że w relacjach z Azją obroty kontenerowe, w kierunkach zachodnim i wschodnim, pozostaną w stosunku 2,8:1,
tzn. na 2,8 kontenera przewożonego z Azji do Europy przypadać będzie 1 kontener z Europy do Azji. Do 2024 r. stosunek ten zwiększy się do poziomu 5,7:1, czego przyczyną będzie europejska konsumpcja tanich
dóbr wyprodukowanych w Azji. Analogiczna sytuacja będzie w Ameryce Północnej.
Chińska gospodarka wspierana jest dzisiaj przez olbrzymie projekty przemysłowe: Delta Rzeki Perłowej, Delta Rzeki Jangcy,
Strefa Ekonomiczna Pan-Bohai, strategia rozwoju Obszarów Zachodnich, czy też program rewitalizacji ośrodków przemysłowych w północno-wschodniej części kraju. Rząd chiński dąży do w miarę równomiernego
rozwoju wszystkich regionów. Zakłada się, że poziom chińskiego PKB w 2010 r. podwoi się, w stosunku do 2000 r.
Przenoszenie produkcji, w celu obniżki kosztów, sprawi, że pozycja Chin, jako "fabryki
świata", będzie się umacniać. Szanghaj już stał się największym portem świata, wyprzedzając Singapur i Rotterdam.
Poza tym, czynniki takie, jak np. Olimpiada 2008 w Pekinie, tworzą olbrzymi,
dodatkowy popyt. Według chińskiego ministerstwa komunikacji, łączne przeładunki w portach chińskich mają wzrosnąć do roku 2010 o połowę - do 7,2 mld t, a obrót kontenerowy - o 72%, osiągając ponad 130 mln
TEU.
The Emerging Seven
Z raportu PricewaterhouseCoopers, cytowanego w Shanghai Daily, wynika, że w 2050 r. Chiny prześcigną Stany Zjednoczone i staną się liderem światowej gospodarki.
Dzięki ich sile sprawczej, 7 rozwijających się obecnie państw tzw. Grupy E7 przejmie rolę obecnej ekonomicznej "supergrupy" - G7. (W skład E7 wchodzą państwa BRIC: Brazylia, Rosja, Indie i Chiny oraz
Indonezja, Meksyk i Turcja.).
Oczywiście, co do przyszłości światowej gospodarki istnieje dużo niepewności i wątpliwości, choćby tych wynikających z wysokich cen paliw. Można przewidywać, iż za
wzrostem ilości ładunków nie będzie nadążać odpowiednio szybki rozwój infrastruktury portowej, możliwości sztauerskich, szczególnie w segmencie skomplikowanych ładunków drobnicowych. Brak efektywnej
dystrybucji ładunków poza portami może prowadzić do wzrostu kongestii nie tylko w Chinach, ale również w innych głównych portach świata.
Odpowiedzią na te problemy i wyzwania, które po części są
wynikiem China Effect, mogą być wysiłki zmierzające do dalszej współpracy środowiska morskiego - i to na różnych płaszczyznach: pomiędzy armatorami, gestorami ładunków, jak i innymi podmiotami obrotu
portowo-morskiego. Jest to kierunek bardzo pożądany, gdyż wielu żeglugowców wierzy w dalszy, pomyślny rozwój tej dziedziny.
Matthias Umlauff - doradca ekonomiczny HSH Nordbank AG, światowego lidera w
zakresie inwestycji żeglugowych - zapytany o to, jak scharakteryzowałby obecną kondycję żeglugi, stwierdził iż "żegluga stała się ostatnio bardzo sexy, ze względu na osiągane zwroty zainwestowanych w
nią kapitałów na przestrzeni ostatnich kilku lat i - co oczywiste - każdy z inwestorów w tym sektorze stara się o jej względy".
Oby żegluga była powabna jak najdłużej!