Z doniesień medialnych dowiedziałem się o decyzji premiera Kaczyńskiego o lokalizacji gazoportu w Gdańsku, tym samym stało się jasne, że
po raz kolejny w tak ważnej dla Polski i naszego regionu sprawie nie uwzględniono pracy wielu ludzi i środowisk. Mimo publicznych zapowiedzi o rzetelnej analizie ekonomicznej tego przedsięwzięcia, nie
czekano na wynik prac prowadzonych przez międzynarodowe konsorcjum przygotowujące studium wykonalności, nie dopuszczono do możliwości analizy tego studium przez ekspertów zainteresowanych portów. Zrobiono
to w obliczu ogromnej debaty publicznej prowadzonej od początku tego roku w gronie parlamentarzystów, środowisk gospodarczych, administracji samorządowej, ekspertów, świata nauki. Jeszcze na kilka dni
przed moim odwołaniem ze stanowiska Prezesa Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście prowadziliśmy rozmowy i współpracowaliśmy z przedstawicielami konsorcjum, nic nie zapowiadało takiego
rozstrzygnięcia, ani tym bardziej trybu w jakim taką decyzję podjęto. Zgodnie z publicznymi zapowiedziami, studium wykonalności miało być gotowe pod koniec roku, a część lokalizacyjna najwcześniej w
połowie września. Przytoczone w relacji prasowej argumenty za Gdańskiem są tymi samymi argumentami, które znamy z początku tego roku, nie przedstawiono żadnej zweryfikowanej analizy tych argumentów ani
tym bardziej analizy naszych argumentów przemawiających za lokalizacją gazoportu w Świnoujściu.
Mam nadzieję, że moje odwołanie nie przeszkodzi obecnemu Zarządowi Portów w podjęciu zdecydowanych
działań w celu zweryfikowania tej decyzji. Tym bardziej że port zawsze mógł liczyć na ogromne wsparcie ze strony parlamentarzystów wszystkich opcji politycznych, Wojewody, Marszałka, Prezydentów miast
portowych, środowiska naukowego i gospodarczego naszego regionu.