Firma shippingowa Gearbulk żąda od Stoczni Gdynia 120 mln USD odszkodowania, za 3 niedostarczone statki. Sprawa trafiła do
londyńskiego sądu arbitrażowego i teraz wkracza w decydującą fazę.
Gearbulk, należący do armatorów: norweskiego - Kristian Gerhard Jebsen Skipsrederi AS oraz japońskiego - Mitsui OSK Lines, oskarża
polską stocznię o złamanie umowy, gdyż otrzymał tylko 3 z 6 zamówionych kontenerowców. Miały one powstać w latach 2002-2003. Stocznia nie mogła ich zbudować, ponieważ brakowało pieniędzy. Wcześniejsze
negocjacje z Gearbulkiem nie przyniosły rezultatów, a mimo to przedstawiciele stoczni są spokojni o wynik sporu. Wynajęci przez SG londyńscy prawnicy twierdzą, że Gearbulk nie ma szans na wygraną w
arbitrażu i musi zasiąść do kolejnych negocjacji.
Gdyńska grupa zapewne zrealizowałaby zamówienie w terminie, gdyby na czas dostała obiecane przez skarb państwa dokapitalizowanie. Program
restrukturyzacji został zaakceptowany, ale stocznia długo nie otrzymywała ani grosza. Dopiero tuż przed wejściem do Unii Europejskiej, rząd zdecydował się przekazać jej 80 mln zł. Opóźnień w budowie nie
udało się nadrobić.