Jacht "Zawisza Czarny" odbywa jubileuszowy rejs po polskich portach Bałtyku. Jacht już 45 lat pływa pod banderą Związku Harcerstwa
Polskiego. Jednostka płynie pod dowództwem kapitana Jana Piaseckiego. Nie wszystko jednak wyszło tak, jak zaplanowano...
W niedzielę "Zawisza Czarny" zawitał do Kołobrzegu, swojego pierwszego portu
macierzystego. Dziś jest oczekiwany w Szczecinie. Potem wraca do Gdyni. Niestety, nie wszystkim chętnym było dane zobaczyć i zwiedzić legendarny polski żaglowiec. W sobotę "Zawisza Czarny" miał
wpłynąć do portu w Darłowie. Miał, ale nie wpłynął i turyści musieli obejść się smakiem. Urząd Miejski zapowiadał wizytę jako jedną z największych tegorocznych atrakcji. Urzędnicy nie potrafili się jednak
porozumieć z Kapitanatem Portu. A ten w ostatniej chwili nie wpuścił jednostki.
- Nikt nas nie poinformował, że do portu ma wejść "Zawisza" - twierdzi Bogusław Janiczak, zastępca kapitana portu. -
Dowiedziałem się o tym czytając codzienną prasę.
B. Janiczak tłumaczy, że "Zawisza Czarny" ma parametry uniemożliwiające wpuszczenie go do portu. Bo jego głębokość zanurzenia wynosi 4,6 metra, a w
Darłowie dopuszczalne jest wejście jednostek o zanurzeniu 4 metry. Podkreśla także, że aktualnie średni stan wody w kanale portowym wynosi 4,90 metra i są w nim mielizny.
- My zapewniliśmy powitanie w
porcie oraz atrakcje dla marynarzy - uważa Krzysztof Wałków, kierownik referatu promocji w UM.
- Dlaczego mamy martwić się kwestiami technicznymi w porcie? Od tego jest armator żaglowca i kapitanat
portu. Ustna zgoda na wpłynięcie była wydana przez kapitana portu Edwarda Krukowskiego dwa miesiące temu.
Także komandor Stanisław Teichert, kierownik biura Zespołu Armatorskiego "Zawiszy Czarnego
", które zorganizowało jubileuszowy rejs, był zaskoczony zakazem wpłynięcia, bo wcześniej zgoda była wydana. S Teichert twierdzi, że zanurzenie żaglowca wynosi około 4,2 metra, ale podkreśla także, że
darłowski Kapitanat Portu miał prawo do wydania decyzji zakazującej wejścia.