Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

"Bombiarz" za kratkami

Kurier Szczeciński, 2006-07-14
Bezkonfliktowy, spokojny pracownik Stoczni Szczecińskiej Nowej okazał się sprawcą trzech fałszywych alarmów bombowych, które ostatnio stawiały na nogi służby porządkowe i ratownicze oraz spowodowały milionowe straty w trzech szczecińskich stoczniach. Grozi mu za to do 3 lat więzienia. 2 lipca tuż po godzinie 20 w dyżurce w szczecińskim pogotowiu zadzwonił telefon. - W Stoczni Szczecińskiej umieszczone są trzy bomby. O 23 będzie wybuch. Zwolnili mnie z pracy, to teraz się zemszczę. Ewakuujcie ludzi, bo nie chcę, żeby zginęli - powiedział męski głos, po czym rozmówca odłożył słuchawkę. Operator pogotowia poinformował oficera dyżurnego policji, a ten wszczął procedurę. Powiadomiono Miejski Sztab Zarządzania Kryzysowego, straż pożarną, pogotowie ratunkowe, gazowe i energetyczne, prezesa Stoczni Szczecińskiej Nowej, który zdecydował, by ewakuować obecnych w stoczni pracowników i nie wpuszczać na teren zakładu tych, którzy mieli przyjść na swoją zmianę. - Ewakuacja kilkuset osób z kilkunastu hektarów nie jest prosta - mówi Zbigniew Gomułka, wiceprezes zarządu stoczni "Nowej". - Każdy z nich pracował przy produkcji, której nie można, ot tak, porzucić. Taka sytuacja bezpośrednio narażała na niebezpieczeństwo majątek stoczni o wartości 1,5 mld zł. Przeszukano teren stoczni - żadnych ładunków wybuchowych nie znaleziono. Policja zatrzymała sprawę w tajemnicy. - Sprawca dzwonił z automatu telefonicznego przy kompleksie PAZIM - mówi insp. Tadeusz Pawlaczyk, komendant wojewódzki policji w Szczecinie. - Wytypowaliśmy ponad 50 osób, które mogły mieć związek z tą sprawą. Przypuszczaliśmy, że mężczyzna zadzwoni ponownie. Zadzwonił. Kolejny alarm bombowy Remigiusz D. wywołał już następnego dnia, też po godz. 20. Tym razem nie sprecyzował, o jaką stocznię chodzi, i ewakuowano nie tylko "Nową", ale także "Pomeranię" i "Gryfię". Łącznie pracę przerwało ponad 800 osób. Sprawca dzwonił z budki przy ul. Dubois 10 pod numer staży pożarnej. I znów podjęto działania, ale na dużo większą skalę. Bomb i tym razem nie znaleziono. Powołano specjalny zespół w policji do tej sprawy. Dzięki pracy operacyjnej pionu kryminalnego, krąg podejrzanych zawęził się do kilkunastu osób. Tymczasem sprawca alarmów zamilkł na tydzień. Ponownie dał o sobie znać 11 lipca. Zadzwonił o 5 rano - znów z budki przy ul. Dubois 10. Po jego telefonie 1300 osób w stoczni "Gryfia" nie mogło podjąć pracy. Straty wynikające z przestoju w trzech szczecińskich stoczniach sięgnęły kilku milionów zł. - Tego samego dnia mieliśmy już wytypowanego sprawcę - stwierdza insp. Pawlaczyk. - Pozostało tylko upewnić się co do trafności typowania i 12 lipca zatrzymaliśmy 22-letniego Remigiusza D., mieszkańca Szczecina. Mężczyzna wcale nie został zwolniony ze stoczni. Zatrudnił się tam 26 kwietnia br. jako malarz-konserwator. W ocenie zwierzchników był spokojny, bezkonfliktowy. Dlaczego zatem to zrobił? Powodem miały być rzekomo problemy rodzinne... W rozmowie z naczelnikiem wydziału kryminalnego przyznał się do wszystkich trzech alarmowych telefonów. Do winy przyznał się także przed przesłuchującym go prokuratorem. - Postawiono mu zarzut z art. 191 kk, o zmuszeniu groźbą bezprawną do określonego zachowania, odstąpienia trzech stoczni od wykonywanej pracy - mówi Józef Skoczeń, prokurator okręgowy w Szczecinie. - Grozi za to kara do 3 lat więzienia. Jednocześnie zgodnie z wytycznymi Prokuratury Krajowej, będziemy wspierać policję w postępowaniu cywilnym, które ta może wytoczyć sprawcy o pokrycie kosztów akcji wywołanych jego telefonami. Inspektor Tadeusz Pawlaczyk zapewnił, że policja z takim powództwem wystąpi. Podobną deklarację złożył prezes Gomułka. Policja prowadzi także analizę nagrań telefonów z innymi fałszywymi alarmami bombowymi. Nie wyklucza bowiem, że Remigiusz D. już wcześniej dzwonił, informując o podłożonych materiałach wybuchowych.
 
G.Hatylak
Kurier Szczeciński
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl