Prywatna spółka zarabia kosztem Portu Handlowego Świnoujście - twierdzi jeden z udziałowców tamtejszej spółki. Druga
strona odpiera, że zarzuty są absurdalne. W tle jest walka o 45 procent udziałów, które musi sprzedać zarząd zespołu portów.
Po kilku latach opóźnienia Zarząd Morskich Portów Szczecin i Świnoujście
na mocy ustawy wycofuje się z przeładunków i usług w portach w Szczecinie i Świnoujściu, więc sprzedaje swoje pakiety udziałów zainteresowanym firmom. W imieniu państwa będzie natomiast nadal właścicielem
nabrzeży i terenów portowych. Na sprzedaż ZMPSiŚ wystawił także 45 procent, które posiada w spółce eksploatacyjnej (przeładunkowej) Port Handlowy Świnoujście.
Udziałowiec oskarża
Według
Artura Kucharczyka, jednego z udziałowców PHŚ, ze spółką nieczysto współpracuje firma Port-Serwis, która ponad 90 proc. przychodów czerpie z kooperacji z Portem Handlowym i jego spółką holowniczą Port-
Hol.
- Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że największe pakiety udziałów w Port-Serwisie posiada kadra kierownicza PHŚ. To z kolei przekłada się na wyniki P-S, który przez pierwsze półrocze 2005
r. wykazywał dużą stratę. Natomiast w drugim półroczu ub.r., od kiedy panowie z rady nadzorczej i zarządu PHŚ nabyli spore udziały w P-S, spółka doznała prawdziwej metamorfozy osiągając rewelacyjny wynik
finansowy i wykazując prawie 730 tys. zł zysku tylko za drugie półrocze - mówi A Kucharczyk.
Udziałowiec opublikował zarzuty na łamach "Nowego Wyspiarza". Wyliczył, że inwestując 100 zł w jeden
udział Port-Serwisu jego właściciele zarobili na każdym z nich 1400 zł tylko za drugie półrocze 2005 roku.
- Udziałów takich kadra zarządzająca posiada 14, a jeden aktywista związkowy nawet 15.
Pozostali pracownicy posiadają symbolicznie od 1 do 4 udziałów tylko po to, aby legitymizować działania. W Porcie Handlowym takich wyników finansowych rzecz jasna nie osiągnięto, na każdy udział przypadło
jedynie około 60 zł dywidendy. Jeśli podzielimy kwotę zysku Port-Serwisu przez ilość udziałów w PHŚ, wychodzi nam, że kieszenie udziałowców Portu Handlowego uszczuplono o mniej więcej 65 zł na każdy
udział - szacuje.
Kucharczyk zarzuca przedstawicielom Skarbu Państwa w radzie nadzorczej Portu Handlowego tolerowanie tej sytuacji. Alarmuje, że Port-Serwis chce kupić 45 proc. udziałów wartych 9 mln
zł angażując zaledwie 50 tys. zł, która to kwota stanowi kapitał założycielski Port-Serwisu. - Inicjatorzy tego pomysłu mają nadzieję że brakującą kwotę wyciągną różnymi mętnymi sposobami z Portu
Handlowego. Zdają sobie bowiem sprawę, że nie znajdą banku, który pożyczy im pieniądze na zakup udziałów - oskarża.
Prezesi: to absurd
Zupełnie inny obraz przedstawiają prezesi, zarówno
PHŚ, jak i P-S. Wojciech Osuch, prezes Port-Serwisu, przypomina, że decyzja o utworzeniu jego spółki zapadła w 2003 r. w trudnym czasie, gdy spadły przeładunki, port miał straty i trzeba było zwolnić ok.
100 osób. Port-Serwis dał im pracę i stał się zabezpieczeniem na okresy spiętrzeń przeładunków.
- 2004 r. - pierwszy w naszej działalności, zaczynaliśmy z 30 pracownikami, zakończyliśmy niewielkim
zyskiem. Teraz zatrudniamy ponad 80 osób, a jeżeli jest potrzeba, dodatkowe zatrudniamy na umowę-zlecenie. Udziałowców jest ponad 170. Zysk, który mieliśmy w drugim kwartale 2005 r. to efekt zwiększenia
obrotów oraz niższych kosztów pracowniczych niż w PHŚ. Umowa między nami zawarta jest na warunkach rynkowych, podobnie jak ze stocznią czy innymi firmami.
Osucha wspiera Marek Kowalewski, prezes PHŚ. -
Te zarzuty to absurd. Co zaś się tyczy zysków, sprawa jest prosta: W I kwartale 2005 wszystkie spółki, łącznie z PHŚ, wyszły na minus. My po czterech miesiącach mieliśmy minus 3,157 mln zł. Potem
przeładunki ruszyły, więc wzrosło również zapotrzebowanie na siłę roboczą. PHŚ na koniec 2005 r. osiągnął 2,6 mln zł zysku - wylicza Kowalewski.
Prezes Portu Handlowego twierdzi także, że gdy
zdecydowano się sprzedać pracownikom udziały w P-S, nie było chętnych, więc kupili ci, co mieli pieniądze. W sumie z PHŚ było 75 osób. - Wśród nich byłem ja i mój zastępca. Nie jesteśmy jednak we władzach
Port-Serwisu.
Nic bez nas
Zarządy obu spółek nie kryją, że nie chcą inwestora, który objąłby udziały w PHŚ poza ich kontrolą. -Boimy się - mówi Osuch. - Pracownicy i udziałowcy naszej
firmy oraz PHŚ byliby w takiej sytuacji grupą zagrożoną.
Podobnego zdania jest Kowalewski: - Uważam, że udziałowcami PHŚ powinni się stawać właściciele ładunków i przewoźnicy. Niedobrze jednak by było,
gdyby decydował tylko jeden przewoźnik, bo on może nie wpuścić pozostałych, a inne sfery działalności portowej może potraktować marginalnie. My już mamy partnerów, którzy godzą się na wejście do PHŚ
metodą podwyższenia kapitału, ale w chwili gdy P-S kupi te 45 proc. Jednemu z nich wystarczyłoby 10 proc. Ale w zamian chce zrealizować swoje projekty, np. zapewni dodatkowe 500 tys. ton towarów rocznie.
Szczakowa w tle
Drugim chętnym na 45 proc. udziałów w PHŚ, którego obawia się świnoujskie kierownictwo, jest firma PCC Rail Szczakowa SA. I w przeciwieństwie do spółki pracowniczej, jaką
jest Port-Serwis, podmiot ten należy do młodego (powstał w 1993 r.), ale bardzo dynamicznie rozwijającego się koncernu niemieckiego z Duisburga.
- Są przepisy, które wykluczają blokowanie innym
podmiotom korzystanie z infrastruktury portowej czy transportowej, więc nie rozumiem wymyślonych obaw kierownictwa tych spółek - mówi Mieczysław Olender, prezes holdingu PCC Rail, który grupuje 11 firm
transportowo-logistycznych w Polsce i za granicą.
Skrót PCC to Petro Carbo Chem. Koncern zajmuje się bowiem handlem energią i surowcami, produkcją chemiczną oraz transportem i logistyką. Spółka-córka
PCC Rail Szczakowa to kopalnia piasków kwarcowych, która przeobraziła się w największego prywatnego przewoźnika kolejowego w Polsce. Firma chciałaby także wejść do Drobnicy-Port Szczecin.
Zarząd
Portu skontroluje
Tymczasem kierownictwo zespołu portów, które wystawiło udziały na sprzedaż, zapowiada, że przyjrzy się sprawie rzekomego żerowania P-S na PHŚ-u. Dariusz Rutkowski, prezes spółki-
matki jaką jest ZMPSiŚ, podchodzi jednak ostrożnie do ferowania opinii, zwłaszcza że, jak mówi, wcześniej miał już do czynienia z kilkoma doniesieniami świnoujskiej gazety, gdzie "pisano coś, co było
nieprawdą".
- Zarząd Portu oczywiście interesuje się wszystkim, co dotyczy majątku naszej spółki. Zwróciliśmy się do rady nadzorczej PHŚ o przeprowadzenie szczegółowej kontroli z sugestią, aby zajęła
się tym firma zewnętrzna. Naszemu przedstawicielowi w RN zleciliśmy, aby osobiście kontrolował te czynności - informuje Rutkowski. - Gdyby sprawa miała charakter przestępstwa, co potwierdziłyby kontrole,
stosowne wnioski zostaną skierowane do prokuratury. Ale na tym etapie "doniesienia" trudno ferować wyroki bez wysłuchania obwinionych i bez skontrolowania tej sprawy.
Prezes ZMPSiŚ przypomina też,
iż ponad połowa udziałowców PHŚ-u jest reprezentowana w P-S. - Trudno się więc z tak liczną grupą nie liczyć - zauważa. Rutkowski dodaje, że negocjacje w sprawie sprzedaży 45 proc. udziałów są publiczne:
- Każdy mógł się zgłosić. I nawet jeśli zostanie wybrany inwestor spośród nie-udziałowców, to dotychczasowym udziałowcom przysługuje prawo pierwszeństwa w nabyciu udziałów.