W dwa lata po wejściu do Unii Europejskiej polski transport i ściśle z nim związana logistyka mają spore braki w rozwoju
infrastruktury, co może stać się hamulcem rozwoju całej polskiej gospodarki - taką opinię wyraża Komisja Europejska i taki też był wydźwięk międzynarodowej konferencji, jaka odbyła się 22 i 23 maja br. na
Wydziale Ekonomicznym Uniwersytetu Gdańskiego. Co z tego, że obecnie przodujemy w liberalizacji kolejowych przewozów transportowych, że już ok. 50 zagranicznych firm kolejowych ma licencję na przewozy
ładunków (choć ich udział w rynku cargo wynosi na razie ok. 10%), skoro pogarszający się stan torów wymusza ograniczenia prędkości pociągów? Koleją nadal przewożonych jest 30% wszystkich ładunków, a bez
sprawnego transportu kolejowego i szybkiego dostępu do wielu obszarów przemysłowych nie ma co marzyć o szybszym wzroście gospodarczym.
Teoretycznie, na rozwój infrastruktury możemy otrzymywać znaczne
środki z unijnych funduszy strukturalnych (a idą one w miliardy euro) ale nie jesteśmy w stanie ich wykorzystać. Wszystko wskazuje na to, że w br. będziemy mogli skonsumować jedną dziesiątą przyznanych
nam środków. Najwyższa Izba Kontroli opublikowała (w końcu maja) raport, w którym stwierdziła, że na koniec 2005 r., w ramach Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego (ZPORR),
zrealizowano płatności na sumę ponad 980 mln zł, co stanowi 9,1% całości środków przyznanych na ten cel. Wprawdzie przekazujący te dane wiceprezes NIK, Piotr Kownacki, zastrzega, że nie należy z tego
wnioskować, iż Polsce uda się wykorzystać tylko 20-30% środków przeznaczonych na lata 2004-2006, ale faktycznie istnieją takie obawy.
Jeden z uczestników gdańskiej konferencji, dr Maciej Mindur, ze
Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, wskazuje, że głównym powodem niskiego poziomu wykorzystania funduszy jest brak strategicznych koncepcji rozwoju transportu. Częste zmiany ekip rządzących sprawiają,
że zmieniają się wizje i programy rozwoju oraz kształt polityki transportowej. Najlepszym przykładem jest infrastruktura drogowa, która coraz bardziej odbiega od poziomu infrastruktury innych krajów. Dróg
budujemy 10-krotnie mniej niż w UE, a 25-krotnie mniej niż budowała Hiszpania po wejściu do UE. Wyliczono też, że rocznie powstaje u nas ok. 20 km autostrad, co mówi samo za siebie. Rozpoczęta dopiero A-1
nie zmienia smętnego obrazu polskiego drogownictwa, bowiem nie widać żadnego programu, który miałby przyspieszyć jego rozwój. Niewątpliwie fiasko poniosła koncepcja partnerstwa publiczno-prywatnego,
opierająca się na sprzeczności interesów oraz oczekiwań partnerów, co do zwrotu dużych nakładów, jakich wymaga budowa autostrad. Dlatego zapowiedź przejęcia przez państwo obowiązku rozwoju sieci
autostradowej w naszym kraju, można by powitać z uznaniem - gdyby istniała pewność, że z tych zobowiązań się wywiąże.
Nie lepiej - patrząc perspektywicznie - wygląda transport lotniczy. Ostatnie dwa
lata przyniosły prawdziwą eksplozję przewozów pasażerskich, także i towarowych. W efekcie, większość polskich lotnisk wyczerpała już swe możliwości obsługi podróżnych, lub zbliżają się do tej granicy.
Dotyczy to nie tylko Warszawy, w której powstaje nowy terminal. Również Kraków i Katowice osiągną w tym roku kres swej przepustowości, a Gdańsk zrobi to za dwa lata.
- Państwo do tej pory odżegnywało
się od budowy lotnisk, które realizowały tylko prywatne spółki, ale - na szczęście - po akcesji do Unii myślę, że zacznie się także zajmować budową lotnisk, a może i wspieraniem centrów logistycznych,
choć to należy do biznesu prywatnego - mówi prof. Jan Burnewicz z Uniwersytetu Gdańskiego
Właśnie owe centra, podobnie jak mało rozwinięta struktura rozwoju gałęziowego transportu, szczególnie
intermodalnego, czyli tych połączeń, które są najbardziej korzystne dla środowiska, są wskazywane jako kolejna słaba strona całego polskiego systemu. W ostatnich latach nie powstało w Polsce ani jedno
centrum o zasięgu międzynarodowym. Stąd planowana budowa takiej inwestycji w Porcie Północnym - obok powstającego dużego terminalu kontenerowego - może wzbudzić zrozumiałe zainteresowanie. Możliwość
włączenia centrum do Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej i objęcie, liczącego 140 ha, terenu specjalnymi zasadami działalności, na pewno zwiększyłoby zainteresowanie ze strony firm międzynarodowych,
trudniących się spedycją i transportem. Zarządzaniem centrum oraz realizacją poszczególnych faz procesu inwestycyjnego zajmie się nowa spółka - DCT Logistic.
Tereny specjalnych stref ekonomicznych w
Polsce zostały praktycznie wyczerpane i wszystkie grunty (8 tys.ha) zostały rozdzielone. W Sejmie znajduje się projekt nowelizacji ustawy o takich strefach, zakładający powiększenie ich obszaru do 12 tys.
ha. O dodatkowe tereny ubiega się 10 miast i jedno województwo, w tym także i PSSE. Jej prezes, Włodzimierz Ziółkowski, podkreśla, że strefy są postrzegane jako miejsca dające możliwość sprawnej
realizacji inwestycji, miejsca, w których można uzyskać zachęty i ulgi, ważne szczególnie w początkowym okresie działalności.
- Zestawienie tych wszystkich instrumentów, a także powiązanie ich z
terminalem kontenerowym, portem, miastem i specjalną strefą ekonomiczną, daje firmom sposobność optymalnego wykorzystania ich własnych możliwości. Oddziaływanie takiego miejsca na otoczenie będzie na tyle
duże, by bardziej zasadne stało się dokończenie Trasy Sucharskiego, wybudowanie tunelu, czy choćby szybsze dokończenie autostrady A-1. Jest to miejsce, które ma szansę stać się największą bazą logistyczną
do współpracy z Rosją, ponieważ znajdujemy się tak blisko Kaliningradu, że dostawy towarów do szerokich torów i ich transportu dalej na Wschód są bardzo realne i opłacalne ekonomicznie, niż wysyłanie ich
ze Sławkowa na Ukrainę - zaznaczył prezes Ziółkowski.
Na terenie PSSE w Porcie Północnym nie przewiduje się żadnej nowej produkcji, jedynie działalność związaną z logistyką, przemieszczaniem towarów,
przyjmowaniem i kompletowaniem dostaw do finalnych odbiorców oraz tę, która jest przewidziana dla wolnych obszarów celnych. Po znowelizowaniu ustawy i dopełnieniu wszelkich pozwoleń formalnoprawnych, a
potem przygotowaniu infrastruktury, stworzone zostaną warunki, by pierwsi inwestorzy mogli tu rozpoczynać swoją działalność. Nastąpi to zapewne na przełomie tego i przyszłego roku, wszak we wrześniu 2007
r. do nowego terminalu zawinąć ma pierwszy kontenerowiec.