Holenderski wycieczkowiec Rotterdam nie będzie remontowany w gdańskim porcie. Byłaby to samowola budowlana. Wojewoda pomorski Piotr Ołowski
poinformował o tym Kapitanat Portu w Gdańsku i Roba Hagensa, właściciela statku. Być może, statek trafi do Stoczni Gdańskiej.
Andrzej Jaworski, prezes gdańskiego zakładu, przyznał, że właściciel
jednostki przedstawił ciekawą ofertę. Remont byłby możliwy, pod warunkiem jednak, że azbest usunie specjalistyczna firma zewnętrzna, a następnie trafi on na wysypiska poza granicami Polski. Jeżeli armator
to zaakceptuje, to w ciągu dwóch tygodni stocznia jest w stanie podpisać kontrakt. Na remoncie może zarobić ok. 100 mln zł.
Na prace w gdańskim porcie nie zgodził się wojewoda Ołowski. Decyzję podjął
po tym, jak 27 kwietnia br. Morski Oddział Straży Granicznej i przedstawiciele Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w chłodni i magazynach statku znaleźli ok. 500 m3 odpadów, zawierających m.in.
azbest. Nie zostały one zgłoszone podczas wejścia Rotterdamu do portu. Sprawą zajęła się gdańska prokuratura. Wcześniej ustalono, że w konstrukcji statku znajduje się 180 t azbestu (patrz: "Namiary"
5/2006).
Jednocześnie wojewoda nie wydał zezwolenia na usunięcie azbestu firmie Algader Hofman. Decyzję argumentował m.in. tym, iż nabrzeże Rudowe w Porcie Północnym gdzie jednostka cumuje służy do
przeładunku towarów, a nie do prowadzenia prac remontowych. Wcześniej zgodę na przebudowę w porcie wydał Urząd Morski w Gdyni (patrz: "Namiary" 8/2006).
Rotterdam jest jednym z dziesięciu
największych transatlantyków świata. Powstał w 1958 r. Obecny armator zamierza zamienić jednostkę w pływający hotel.