Rozmowa z Laurą Hołowacz, prezesem zarządu CSL Internationale Spedition sp. z o.o.
- Uczestniczyła
pani w konferencji spedytorów w New Delhi. Jakimi spostrzeżeniami mogłaby się pani podzielić? Jakie są praktyczne korzyści z uczestniczenia w takich zjazdach?
- Nasza firma należy do
międzynarodowej grupy spedytorów, jednej z wielu w świecie sieci współpracujących. W jej ramach corocznie odbywają się spotkania poświęcone wymianie doświadczeń oraz zacieśnianiu współpracy. W naturalny
sposób, przez osobiste kontakty tworzy się globalna sieć spedytorów coraz ściślej ze sobą współpracujących.
Każde z takich spotkań skutkuje kilkoma kolejnymi dla firmy kontraktami, z wzajemną zresztą
wymianą. Tym sposobem firma nie traci kontaktu ze zmieniającymi się realiami światowego rynku transportowego. W grupie, do której przynależymy panuje atmosfera otwartości na wszelkie wspólne działania.
Podstawowe pytania przy spotkaniach odnoszą się do tematu "co możemy wspólnie zrobić?"... czego niestety nie obserwuję wśród polskich spedytorów. Następne spostrzeżenie, które z dużą mocą uwidoczniło
kolejne już spotkanie, to postrzeganie portu Hamburg jako głównego portu w zakresie transportu do Polski we wszystkich krajach Dalekiego Wschodu. Tam Hamburg kojarzony jest niemal jako polskie centrum
transportu. Nie jest to dobra sytuacja, gdyż polskie firmy bezpośrednio nie uczestniczą w ciągu transportowym - mogą służyć jedynie jako kolejny pośrednik firm niemieckich.
- Z tej wypowiedzi
wynika, że uwarunkowania na polskim rynku spedycji odbiegają od standardów światowych.
- Zgadza się. W moim przekonaniu - na niekorzyść polskich spedytorów, jak i całego łańcucha transportowego.
Warunki na rynku transportowym dyktuje posiadacz gestii transportowej, która jest zawierana w ramach kontraktów handlowych. Sądzę, że polscy przedsiębiorcy nie przywiązują do gestii transportowej
należytej uwagi, przez co jej dysponentami w większości przypadków stają się firmy zagraniczne. Jak ważnym gospodarczo jest to zagadnieniem może wskazywać przykład Indii czy Chin, które ostatnio poznałam.
W tych krajach niezależnie od statusu firmy, walczy się o gestię transportową, w wyniku czego w ostatnich kilku latach nastąpił ogromny rozwój przedsiębiorstw spedycyjnych zatrudniających 100-150
spedytorów, z którego to faktu czerpie korzyści cała gospodarka narodowa. Kolejnym faktem jest opinia i praktyka o przewadze Hamburga, jako głównego portu tranzytowego na polski obszar. To nie tylko brak
właściwej promocji systemu transportowego naszego kraju z czterema wielkimi portami morskimi, ale także niezgodności przepisów polskiego prawa z unijnym. Klient zagraniczny, aby uiścić opłatę celną i
należności podatkowe musi się rejestrować w urzędzie skarbowym w Warszawie. Jest to długa i żmudna procedura. Natomiast w UE przedstawicielem podatkowym może być uznany podmiot taki jak agent czy
spedytor, co znacznie skraca procedurę formalną. Również polskie taryfy transportowe, szczególnie kolejowe, są niekonkurencyjne w stosunku do europejskich. Wynikiem tego stanu rzeczy, ok. 60 proc.
importowanych z krajów Dalekiego Wschodu towarów do Polski przechodzi przez port Hamburg, których logistykę organizują firmy niemieckie. Ten stan rzeczy wynikiem wspólnego lobbingu szybko winien się
zmienić. Dobrym przykładem kierunku zmian jest Euroterminal w Świnoujściu. Po modernizacji infrastruktury i organizacji w szybkim tempie zwiększył przeładunki z kilkudziesięciu do kilkuset ton.
- Jakie są zatem szansę na utrzymanie rynku przez firmy logistyczne i spedycyjne w Polsce? Jaka jest strategia działania i rozwoju CSL Internationale Spedition sp. z o.o.?
- W Polsce jest duża
konkurencja między firmami logistyczno-spedycyjnymi, co, moim zdaniem, nie przeszkadza w funkcjonowaniu rynku. Poprzez działania spedytorów promujemy polskie porty, bazy magazynowe, układ transportowy.
Negatywnie należy jednak ocenić niechęć do współpracy wśród spedytorów. Zwłaszcza w okresie globalizacji gospodarki światowej. Spedycja w Polsce nie zamiera, ale wielkie światowe firmy o zasięgu globalnym
rozpoczynają tworzenie swoich oddziałów w Polsce. To poważne wyzwanie rynkowe. Uważam, że należy się łączyć, szczególnie w aspekcie tego zagrożenia, zwłaszcza że krajowe firmy logistyczno-spedycyjne są
firmami bez znaczącego kapitału. W naszej CSL od kilku lat realizujemy strategię umacniania oddziałów, wykonując kompleksowe usługi transportowe. Mamy bowiem biura w Gdańsku, Świnoujściu, Gdyni, Lublinie
oraz przedstawicielstwa we wszystkich ważniejszych węzłach transportowych. Intensyfikujemy marketing oraz współpracujemy w organizacjach logistyczno-spedycyjnych typu network. Partnerom przedstawiamy
wizerunek spedytora globalnego, co potwierdzają nasze działania operacyjne. Moim zdaniem założona strategia firmy jest adekwatna do potrzeb zmieniającego się rynku i przynosi efekty.