Trawler Carmen, oskarżany o nielegalne połowy na wschodnim Atlantyku, wypłynął 3 kwietnia ze Świnoujścia. W
Morskiej Stoczni Remontowej przeszedł remont silnika i kadłuba. Greenpeace domagało się zatrzymania statku w porcie, gdyż jest on na unijnej "czarnej liście".
Według ekologów, Carmen, należący do
rosyjskiego armatora, a pływający pod banderą Gruzji, oraz cztery bliźniacze jednostki należące do tej samej firmy, od 2002 r. kłusują na Atlantyku. Ich właściciel zmienia jednostkom bandery i nazwy, by
utrudnić odpowiednim służbom działania ograniczające kłusownictwo.
- Z tego powodu, jednostka została umieszczona na "czarnej liście" Unii Europejskiej. Przepisy zakazują udzielania jakiegokolwiek
wsparcia znajdującym się na niej statkom. Dlatego polski rząd złamał przepisy unijne, pozwalając na remont - powiedział Maciej Muskat z Greenpeace.
16 marca, przez dwie godziny, kilkunastu polskich
i niemieckich działaczy Greenpeace, blokowało jednostkę w stoczni. W doku, w którym stał statek, rozwiesili transparenty: "Zatrzymać kłusowników", "Stop kłusownictwu". Łańcuchem odgrodzili wejście
i symbolicznie zamknęli go na kłódkę. Po zakończeniu akcji ekolodzy zawieźli kluczyk od kłódki do Szczecina, do Okręgowego Inspektoratu Rybołówstwa Morskiego.
Po akcji, Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju
Wsi wszczęło postępowanie w sprawie jednostki. Wcześniej jednak zakończył się remont, który został zakontraktowany w lutym br.