Potężny statek z pękatymi zbiornikami do przewozu skroplonego gazu ziemnego mija las drapaczy chmur w jednej z amerykańskich aglomeracji.
Na innym slajdzie podobny metanowiec wynurza się zza osiedla mieszkaniowego w meksykańskim porcie. Takie obrazki to nierzadka rzeczywistość na trasach żeglugowych tego typu jednostek.
Obrazy te
pokazano podczas niedawnego seminarium w Akademii Morskiej w Szczecinie. Organizatorem był Instytut Inżynierii Ruchu Morskiego, a temat dotyczył „współczesnych problemów bezpieczeństwa przewozu
gazu skroplonego drogą morską".
Krótkie prezentacje naukowców pełne były naukowego żargonu, wzorów i wykresów. Referowali oni przybyłym szefom portów, przedstawicielom administracji morskiej, firm
żeglugowych oraz urzędnikom samorządowym zasady: budowy i eksploatacji zarówno gazowców, jak i terminalu LNG, bezpieczeństwa ruchu takich jednostek po morzach oraz „w akwenach ograniczonych".
Mówiono też o skutkach ewentualnych awarii.
Niestety, mniej było o samych gazowcach. Więcej o dużych statkach handlowych czy pasażerskich jako takich. Prelegenci omawiali metody badawcze związane z
nawigacją.
Prof. Jerzy Hajduk podkreślił, że metanowce to statki szybkie. Tym bardziej ważna jest bezpieczna nawigacja na morzu. Przypomniał, że generalnie podczas wchodzenia do portu czy operacji w
akwenach portowych istnieje możliwość wejścia na mieliznę, uderzenia w nabrzeże itp. Ważne są także sprawy ochrony przed terroryzmem, „by jakiś uśpiony członek Al Kaidy nie obudził się nagle na
takim statku".
Zdaniem prof. Stanisława Gucmy, już w tej chwili należy rozmawiać z Duńczykami na temat zasad pilotowania takich statków przez Cieśniny Duńskie. Alternatywą może być przeszkolenie
polskich kapitanów w pilotażu. Przy okazji profesor napomknął, że Rosjanie, którzy sami eksportują gaz, mogą nieprzychylnie patrzeć na polskie gazowce LNG, które jako pierwsze w Europie mogą wpłynąć na
Bałtyk (zbiornikowce LPG już pływają).
- To ważne seminarium, bo takie statki są dla nas nowością - powiedział „Kurierowi" Mirosław Szajkowski, wicedyrektor Urzędu Morskiego w Szczecinie
ds. bezpieczeństwa żeglugi. - Te statki są ogromne, mają do 300 metrów długości. Tymczasem tory wodne są stosunkowo wąskie. Również ruch na Bałtyku będzie wzrastał, więc i niebezpieczeństwo kolizji.
Zdaniem prof. Gucmy (który wykonał ekspertyzę dla PGNiG), żeby porównać ewentualne lokalizacje terminalu LNG w Gdańsku lub w Świnoujściu, trzeba najpierw zrobić założenia systemu regulacji żeglugi
takich jednostek na Bałtyku. Dopiero na tej podstawie będzie można porównać obie lokalizacje pod względem kosztów.
Zdaniem profesora, przygotowania do budowy gazoportu zaczęliśmy w niewłaściwej
kolejności. Jednak - dodajmy - badania ruchu gazowców w akwenach ograniczonych to długotrwały eksperyment Tymczasem, według polityków, nie stać nas na przeciąganie rozpoczęcia inwestycji o kolejnych parę
lat.