Rotterdam, holenderski transatlantyk pełen azbestu, wpłynął 27 lutego br. do gdańskiego portu. Ma przejść remont, w
trakcie którego przerobiony zostanie na centrum hotelowo-szkoleniowe. Zadania tego nie podjęły się stocznie w Holandii i Hiszpanii. Do tej pory, nie wiadomo kto w Gdańsku miałby to zrobić.
Na całym
statku jest ok. 180 t azbestu, który w czasie remontu miałby zostać ze statku usunięty. Jak zapewniają przedstawiciele armatora, ewentualne pozostałości azbestu na innych materiałach będą likwidowane
dzięki specjalnej aparaturze, która pozwala na całkowite ich usunięcie.
Holendrzy przyznają, że azbest będzie transportowany i przechowywany na terenie Polski przez firmę, która posiada niezbędne
pozwolenia. Podkreślają, że niebezpieczne zanieczyszczenia zawsze przechowywane są na terenie kraju, gdzie prowadzone są prace.
O wyborze Polski, jako miejscu remontu, zadecydowały m.in. względy
finansowe. Prace mają rozpocząć się w drugiej połowie marca i potrwać 10-11 miesięcy. Na razie jednak żadna z trójmiejskich stoczni nie wyraziła zgody na ich przeprowadzenie. Najlepiej przygotowana do
tego Gdańska Stocznia Remontowa zrezygnowała, kiedy okazało się, jakie ilości azbestu trzeba będzie usunąć ze statku. Nieoficjalnie mówi się, że statek może być remontowany poza stocznią.
Wojewoda
pomorski Piotr Ołowski uznał, że nabrzeże Rudowe, przy którym cumuje statek, nie jest właściwym miejscem do przeprowadzenia remontu. Tym bardziej, że teren ten znajduje się w granicach europejskiego
obszaru chronionego "Natura 2000".
Jednostka została zwodowana w Rotterdamie w 1958 r. Do końca lat 90. pływała z Holandii do Ameryki Północnej. Statek ma ponad 220 m długości i 30 m
szerokości. Ma 13 pokładów, na których mogło pomieścić się 1400 pasażerów.