O przypadkach marnotrawstwa donosi trójmiejska prasa. W Stoczni Gdynia "brakuje na ubrania robocze i badania
profilaktyczne dla pracowników, ale umowy o pracę z trzema odwołanymi niedawno członkami zarządu są tak skonstruowane, że najprawdopodobniej aż przez półtora roku nie będzie można ich zerwać" - pisze
"Dziennik Bałtycki".
Pensje na tych stanowiskach przekraczają 30 tys. zł, stocznia musiałaby więc wypłacić przez 18 miesięcy z tego tytułu ponad 1,5 mln zł. W SG są zdumieni, a szefowi związku
Stoczniowiec "włos się zjeżył na głowie". Jego zdaniem, trzeba z tym skończyć, bo "robotnicy na dźwięk kolejnych takich nowinek w końcu nie wytrzymają i w zakładzie może dojść do niepokojów".
Umowy z byłymi prezesami mają być nieprecyzyjne i nie do rozwiązania w prosty sposób. Jednak prawnicy mają nadzieję rozwiązać sprawę polubownie.