Rybacy poławiający śledzie na Bałtyku narzekają na bardzo słabe wydajności. Uważają to za wystarczający dowód na to, że
mylą się naukowcy z Rady Badań Morza, którzy dobrze oceniają bałtyckie stado tych ryb.
Dlatego niewielu armatorów zdecydowało się na prowadzenie połowów tylko jednego gatunku i wybierają wyprawy
łączone - szprotowo-śledziowe.
- Coraz częściej kutry stoją po kilka dni w porcie, bo nie ma sensu wypływać w morze - mówią rybacy. - Na dodatek cena śledzia utrzymuje się na poziomie sprzed 7-8 lat, a
nawet niższym. Przed laty porzuciliśmy niepotrzebnie tukową metodę połowów i straciliśmy możliwość penetracji strefy przybrzeżnej.
Na kiepskie wyniki połowów ma wpływ zła pogoda i utrzymująca się
ujemna temperatura oraz niski poziom wód Bałtyku. Dodatkowo utrapieniem armatorów są częste bałtyckie sztormy. Tymczasem polskie przetwórnie poszukują śledzi i jeśli nie znajdą ich u polskich rybaków,
zainteresują się zachodnimi źródłami dostaw. Śledzie niebawem wejdą w okres tarła i teraz są w najlepszej kondycji.