Zmarła trzecia osoba, ofiara wypadku w norweskiej stoczni Havyard w Leirvik - poinformował nas radca prawny,
Piotr Małkiewicz, pełnomocnik szczecińskiego oddziału firmy Genfer Lloyd, która zatrudniła stoczniowców.
W informacji dla prasy Marcin Chrabąszcz, prezes firmy poinformował, że szczecinianie
wykonywali prace na statku "Geosund", przy którym Genfer Lloyd realizował kontrakt polegający na budowie instalacji sekcji podczas wydłużania kadłuba. Do zdarzenia doszło 13 lutego br, gdy dwóch
Polaków pospieszyło na pomoc trzeciemu, leżącemu na dnie zbiornika. W miejscu tym Genfer nie prowadził żadnych prac. "Niemniej jednak stocznia dysponowała certyfikatem, iż w zbiorniku tym nie ma żadnych
gazów" - napisał M. Chrabąszcz.
Doszło do tragedii, a przytomność stracili także pozostali dwaj pracownicy. Wszyscy trzej to mieszkańcy Szczecina lub okolic.
- Przyczyny wypadku badane są
trójtorowo - przez norweską policję, polską prokuraturę oraz wewnętrzne komisje Genfera i norweskiej stoczni - mówi pełnomocnik Piotr Małkiewicz.
Jak informuje prawnik, szkolenie BHP pracownicy
przechodzili po polsku trzystopniowo. - Było to szkolenie ogólne, stanowiskowe w Norwegii oraz zadaniowe tuż przed przystąpieniem do danej pracy, np. spawania kadłuba. Na wszystkie szkolenia są
certyfikaty.
Jak informuje prezes firmy, wszyscy pracownicy i współpracownicy objęci są ochroną ubezpieczeniową, która pokrywa koszty leczenia oraz "finansowe wsparcie rodzin".
"Bez względu na
powyższe polisy spółka dokona niezwłocznej wypłaty zapomogi dla pokrycia wszelkich niezaplanowanych wydatków. Ponadto będzie co miesiąc wypłacała rodzinom kwoty odpowiadające wysokości ich dotychczasowych
poborów do czasu, gdy nie uzyskają one wypłaty stosownych świadczeń od ubezpieczycieli" - czytamy w informacji prezesa.
- Zobowiązałem się wobec zarządu firmy dochodzić ewentualnego odszkodowania
od stoczni, gdyby okazało się, że ten zbiornik był źle zabezpieczony bądź wypadek zdarzył się z winy norweskiego zakładu - dodaje natomiast pełnomocnik.