Czy w przyszłym roku na zlocie w Szczecinie pojawią się wymarzone przez organizatorów największe żaglowce
świata? Prawdopodobnie przypłynie tylko część z nich. Reszta może pożeglować w bardziej atrakcyjny zakątek Europy - na Morze Śródziemne. W tym samym bowiem czasie odbędą się tam równoległe... The Tall
Ships Races.
- Prawdopodobnie nie wszystkie wielkie żaglowce się pojawią - stwierdził wiceprezydent Zbigniew Zalewski, odpowiedzialny za The Tall Ships Races. - Mam trochę pretensję do STI, bo w tym
samym czasie organizuje zlot na Morzu Śródziemnym. Napisałem w tej sprawie delikatne pismo, ale odpisano mi, że to są różne akweny i tam przypłyną inne jednostki. Ja nie podzielam tej opinii.
Wiceprezydent poinformował o tym podczas kolejnego Salonu Morskiego w Biznes Klubie Szczecin. Główną postacią obok Zalewskiego był kpt. Marcin Raciborski, kierownik Biura Organizacji Regat. Mimo że w
Urzędzie Miejskim powołano pokaźny zespół do zadań związanych z regatami, Raciborski prezentował postęp przygotowań samotnie, mocując się z nieposłusznymi mapami i laptopem, który nie zawsze chciał
otwierać potrzebne do prezentacji slajdy. - Nie chciałbym być posądzony o krytykanctwo, ale wstydziłem się za prelegentów. Bo to się slajd nie wyświetla, a to pan kapitan musi mapę trzymać, a diabeł
właśnie tkwi w szczegółach - stwierdził kpt. Jerzy Hajduk, profesor z Akademii Morskiej.
Remanent organizatorów
Niestety, podczas Salonu Morskiego zbyt wiele razy padały stwierdzenia:
mamy zamiar, planujemy, ogłosimy, wyłonimy, podpiszemy. Co więc do tej pory zrobiono dla imprezy, która ma być impulsem do gruntownej modernizacji Nadodrza?
Z funduszy centralnych udało się uzyskać 10
mln zł. Na razie to jednak obietnica, bo musi to jeszcze zaakceptować Sejm. Zalewski ma się spotkać z szefami kolei, aby omówić sprawę remontu dworca. Zaawansowane są rozmowy na temat przejęcia Łasztowni,
aby wykonać tam konieczne prace. - Mam nadzieję, że takie umowy podpiszemy w marcu, a najpóźniej do maja lub czerwca przejmiemy Łasztownię - stwierdził Zalewski.
Organizatorzy przyznali, że wraz ze
zmianą rządu niektóre prominentne osoby z komitetu honorowego regat straciły na znaczeniu. Trwają więc rozmowy z tymi, które obecnie mają większą moc sprawczą. - Rozmawiałem też z ambasadorem Wielkiej
Brytanii, który zgodził się być w komitecie i obiecał pomoc w zachęceniu do zlotu w Szczecinie załogi wielkich żaglowców z Wysp - informował wiceprezydent.
"Zaawansowane" są też negocjacje z
potencjalnymi sponsorami, m.in. z branży piwowarskiej. W marcu ma być ogłoszony przetarg na organizatora części jarmarkowo-festynowej zlotu.
Ze zlotem związane są 23 zadania inwestycyjne. - Jednym
z nich jest remont i modernizacja Wałów Chrobrego dla podniesienia estetyki i przystosowania do imprez masowych. Powołałem specjalny zespół, który do 20 marca ma przedstawić konkretne wnioski dotyczące
zagospodarowania tego rejonu - mówił wiceprezydent. Wśród projektów jest m.in. stała sieć wodociągowa wzdłuż nabrzeża.
Zalewski poinformował, że koszty imprezy "są zbilansowane na poziomie 27 mln zł
". Przy założeniu, że przez zlot przewinie się np. pół miliona ludzi i każdy zostawi 15 euro, szczecińscy hotelarze, gastronomicy i handlowcy mogą się spodziewać łącznie ma 30 mln zł przychodu. To
minimum, bo padała również liczba 1,5 mln gości.
Niepokój profesora
Uczestnicy Salonu Morskiego byli jednak zaniepokojeni, więc pytali. Profesor Jan Karwowski, ekonomista z US, chciał się
dowiedzieć, czy na stronie internetowej miasta można te wszystkie informacje odczytać.
- Żeby hotelarze, gastronomicy czy instytucje kulturalne orientowali się na bieżąco, jakie są postępy, jakie są
zamiary i potrzeby. Zlot to produkt; jednak żeby rzeczywiście zarobić, trzeba wokół niego zorganizować mnóstwo imprez - uzasadniał.
Profesor drążył dalej: - Mówi się o pół milionie, a nawet milionie
ludzi. Takie tłumy przyjadą pod warunkiem, że europejskie firmy turystyczne dostaną szczegółowy program z rocznym wyprzedzeniem, po to, aby tę imprezę zapisać w swych materiałach promocyjnych.
W
odpowiedzi kpt. Raciborski poinformował, że zakończył się konkurs na linię graficzną, która obejmie m.in. nową stronę internetową. - Natomiast ze środowiskiem turystycznym spotkaliśmy się trzy razy i
odzew był bardzo pasywny. Turyści znajdą zachętę do przyjazdu w strategii marketingowej. Promocja będzie się też odbywać podczas targów, np. w Berlinie.
Pawłowi Szynkarukowi, dyrektorowi PŻM,
trudno było sobie wyobrazić milion turystów i parę tysięcy autokarów, które przywiozą część z nich do Szczecina. - Przecież w tej chwili nie mamy jednego miejsca, gdzie mogłyby one stanąć - zauważył.
Raciborski przytoczył ilość turystów, którzy pojawili się przy okazji zlotów w Bremerhaven - 2,5 mln, na Hanse Sail w Rostocku - 1,3 mln i w Gdyni w 2003 r., gdzie przygotowano się na 650 tys. ludzi,
przyjechało ich więcej i miasto się zakorkowało.
- Tamta impreza udała się marketingowo, ale logistycznie to była klęska. My musimy przygotować logistykę na 1,5 mln. Zakładamy, że w czasie największego
nasilenia na terenie zlotu będzie 400 tys. Imprezę trzeba będzie rozciągnąć na Nabrzeże Bułgarskie i w kierunku dworca - tłumaczył kapitan.
Stracony rok?
- Jeśli chodzi o organizację, to
mamy ewidentnie stracony cały rok - stwierdził bez ogródek Waldemar Ziemak, prezes ZARR.
Bogumił Rogowski, prezydent Biznes Klubu Szczecin zauważył, że do imprezy został jeden sezon budowlany, a
turysta to "szwędacz", który może źle zapamiętać regaty, Jeżeli przejdzie po mieście i zobaczy krzywe chodniki, brudne elewacje, wszystko co liche w tym mieście".
Wiceprezydent Zalewski przyznał,
że miasto jest trochę spóźnione, ale wraz z kpt. Raciborskim obiecali przyspieszenie. Następny Salon Morski na temat przygotowań do zlotu na przełomie maja i
czerwca.