Stoczniowcy muszą jeszcze poczekać na resztę swoich pensji, których nie wypłaciła im upadła Stocznia Szczecińska
SA. Ślimaczy się bowiem sprzedaż nabrzeża Arsenał. Środki z tej transakcji mają zasilić konto syndyka, aby mógł wypłacić niewielkie kwoty.
- Mamy jednego chętnego na zakup nabrzeża wyposażeniowego
Arsenał - potwierdza Waldemar Szabowski, dyrektor zarządzający biurem syndyka masy upadłościowej Stoczni Szczecińskiej Porta Holding SA.
Umowę przedwstępną na zakup Arsenału podpisał szczeciński
Finomar, który był jedynym chętnym. Firma działa przy ul. Łady, na terenie sąsiadującym ze stoczniowym nabrzeżem. Finomar zajmuje się m.in. produkcją elementów statków i konstrukcji. Jej odbiorcami są
kontrahenci zagraniczni, a także Stocznia Szczecińska Nowa. Szacunkowa kwota, za jaką Finomar chce kupić Arsenał, wynosi ok. 3 mln zł.
- Firma ta powiada jednak wprost: "Nie kupimy najpierw mebli,
nie mając mieszkania" - mówi dyrektor Szabowski.
"Meble" to ruchomości, np. dźwigi. "Mieszkanie" to sama nieruchomość, czyli nabrzeże. A w jej przypadku procedury mogą potrwać wiele miesięcy.
Arsenał przylega bowiem do pasa wód morskich.
- Aby sprzedać nabrzeże, potrzebna jest zgoda Ministerstwa Skarbu Państwa - wyjaśnia Szabowski. - Zrobiłem rozeznanie, to długa procedura. Resort
skarbu przesyła otrzymane w tej sprawie dokumenty do Ministerstwa Transportu i Budownictwa. Resort ten z kolei kieruje je do kapitanatu naszego portu. Z kapitanatu pisma trafiają do Urzędu Morskiego.
Potem jeszcze czeka je ta sama droga powrotna, na końcu której jest pełnomocnik syndyka ds. transakcji. Tymczasem według Kodeksu postępowania administracyjnego, każdy urzędniczy szczebel ma na decyzję od
30 do 60 dni.
Według dyrektora, reszta zaległości wobec stoczniowców zostanie wypłacona dopiero po sfinalizowaniu transakcji z nabywcą.
W. Szabowski przypomina, że 40 proc. należnych wynagrodzeń
wypłacono pracownikom w 2004 r. po sprzedaży przez syndyka majątku produkcyjnego, którego nabywcą była Stocznia Szczecińska Nowa.
- Z majątku, który pozostał jeszcze do sprzedania, chcemy wypłacić
około 5 procent z 60 procent należności, które pozostały - mówi dyrektor biura. Dodaje, że syndyk musi mieć jednak trochę więcej środków, aby zabezpieczyć koszty wypłaty, np. ZUS. Według szacunków
syndyka, średnia kwota wypłaty wyniesie po 300 złotych na osobę.