Wczoraj od rana do godzin popołudniowych na Odrze przybyło lodu na kilkunastokilometrowym odcinku. Kra cały
czas napływa z góry rzeki i wydłuża lodowe pole. Lodołamacze czekają jednak na ocieplenie.
- Jak na razie nikt mnie nie informował o stanach alarmowych wody - powiedział Piotr Torbe z działu
eksploatacji wód Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Szczecinie. - Pole lodowe wydłuża się o blisko 2 kilometry na godzinę.
We wtorek, jeszcze o godzinie 7 rano, zwarty lód zaczynał się od 581
kilometra (od źródła) i ciągnął w dół rzeki. W godzinach popołudniowych granica ta przesunęła się w górę Odry na 570 kilometr.
Zamarzł cały szczeciński węzeł wodny. Kra pokryła nawet Regalicę (Odra
Wschodnia), która na skutek zrzutu wód pochłodniczych przez Elektrownię Dolna Odra ma zazwyczaj wyższe temperatury, więc trudniej zamarza.
Na ponowne rozpoczęcie akcji lodołamania jest jednak o
wiele za zimno: -Jakbyśmy teraz rozpoczęli lodołamanie, to produkowalibyśmy tylko coraz więcej lodu, który by się nawarstwiał - wyjaśnia Torbe.
Lodołamacze czekają więc cierpliwie na przystaniach -
cztery w bazie firmy Odra 3 przy ul. Nadodrzańskiej i po dwa w Gryfinie oraz w Podjuchach.
- Nasze jednostki zwykle dają sobie radę nawet z maksymalnie grubą, 20-30-centymetrową krą oraz z
powstałymi zatorami - mówi Władysław Zając, dyrektor Odry 3.
Szef firmy wyjaśnia, że podczas akcji na czole flotylli idą cięższe jednostki, "tysiączki", czyli lodołamacze z silnikami o mocy 1000
KM. Dyrektor Zając tłumaczy, że przy kruszeniu lodu nie siła i grubość blachy na dziobie jest najważniejsza, a metoda. Pozwala na to specjalne wyprofilowanie kadłuba:
- W zasadzie lodołamacze łamią krę
własnym ciężarem, bo kadłub jest tak ukształtowany, że wślizguje się na lód i załamuje go własnym ciężarem. Nie dziobem więc kruszona jest kra.
Przedsiębiorstwo Państwowe Odra 3 eksploatuje osiem
jednostek. Najnowsze tysiąckonne to "Dzik" i "Odyniec". Starszego typu są 700-konne -"Ogar" i "Wilk". "Borsuk", "Lis" i "Żbik" są nieco nowsze i mają po 600 KM. Najmniejszy we
flotylli jest "Świstak" (400 KM).
Na każdym lodołamaczu jest po pięciu członków załogi. - Akcja lodołamania może trwać tydzień lub dwa. Załoga musi więc mieć warunki pozwalające przeżyć ten okres.
Są więc kabiny z kojami, kuchnia, sanitariaty i centralne ogrzewanie - wylicza dyrektor.