Dziś europosłowie zadecydują, czy marynarze będą mogli przeładowywać w portach statki. Portowcy mają nadzieję, że
dyrektywa o liberalizacji usług portowych zostanie w głosowaniu odrzucona.
Przedwczoraj przed gmachem Parlamentu Europejskiego w Strasburgu policja musiała użyć armatek wodnych i gazów łzawiących, gdy
na budynek poleciały petardy, butelki i kamienie, w efekcie czego wyleciały szyby. W marszu ulicami francuskiego miasta wraz z siedmioma tysiącami dokerów z portów Wspólnoty przemaszerowało ponad 40
Polaków, z czego połowa ze Szczecina i Świnoujścia.
- W imieniu polskich manifestantów uczestniczyłem w spotkaniu z członkami Parlamentu Europejskiego. Byli to przedstawiciele z frakcji
socjalistycznej i Zielonych - poinformował wczoraj Adam Mazurkiewicz, szczeciński inspektor Międzynarodowej Federacji Transportowców. - Jednak europosłowie z tych frakcji są z natury rzeczy za nami.
Zadeklarowali całkowite poparcie. Poinformowali nas również, że istnieje poważny rozłam we frakcjach konserwatywnej i liberalnej Parlamentu Europejskiego.
Przeciw dyrektywie portowej są np.: brytyjscy
konserwatyści i tamtejsza partia pracy, francuscy konserwatyści i liberałowie, niemieccy chadecy i liberałowie. - Daje więc to obraz kompletnego rozłamu - mówi inspektor Mazurkiewicz.
- Myślę, że w
czasie poniedziałkowej manifestacji europarlamentarzyści wysłuchali naszych argumentów i Komisja Europejska straciła ostatni przyczółek. Straciła nawet poparcie Stowarzyszenia Armatorów Unii Europejskiej.
Tydzień przed demonstracją napisali oni pismo do KE z prośbą o wycofanie dyrektywy - dodaje inspektor ITF.
Uważa on, że w tej sytuacji dyrektywa jest bezprzedmiotowa: -Trudno mi sobie wyobrazić, żeby
członkowie parlamentu wywodzący się z jakichś społeczności zagłosowali za projektem, który jest całkowicie antyspołeczny. Komisja może sobie na to pozwolić, bo to urzędnicy. Ale, żeby za dyrektywą
zagłosowali politycy - nie sądzę. Czekamy więc z nadzieją i w napięciu na jutrzejsze głosowanie - mówi Mazurkiewicz.
Opinię tę potwierdzają informacje ze Strasburga, gdzie większość frakcji
politycznych krytycznie wczoraj oceniła projekt liberalizacji usług portowych. Padły zapowiedzi odrzucenia nowego prawa. - Źle się stało, że projekt zaproponowano, mimo braku poparcia społecznego i
odrzucenia go przez PE poprzedniej kadencji, bez podania przekonywających dowodów słuszności takiej regulacji - stwierdził Bogusław Liberadzki (SLD), polski europoseł. Z kolei eurodeputowany Stanisław
Jałowiecki (PO), nazwał projekt w rozmowie z PAP "legislacyjnym bublem", który w przyszłości groziłby Polsce redukcją liczby dokerów.
Jeśli zaś chodzi o gmach PE, to wybito ok. 200 m kw. szyb,
a rannych zostało 12 policjantów, w tym jeden poważnie.