- Wyrażam ubolewanie i żal oraz przepraszam za wypowiedziane słowa - stwierdził wczoraj w sądzie pełnomocnik minister
Teresy Lubińskiej w imieniu swojej klientki. - Przeprosiny przyjmuję - powiedział jeden ze szczecińskich stoczniowców, który oskarżył ją o znieważenie. W ten sposób sprawa Zbigniew Wysocki kontra Teresa
Lubińska zakończyła się ugodą.
Chodzi o konflikt między prof. Teresą Lubińska (do niedawna ministrem finansów) a jednym z byłych członków Komitetu Protestacyjnego Stoczni Szczecińskiej - Zbigniewem
Wysockim. W lipcu ubiegłego roku podczas przerwy w konferencji o sytuacji w stoczni doszło między nimi do incydentu. Zdaniem Wysockiego, na jego pytanie, w czym prof. Lubińskiej przeszkadza stocznia i
dlaczego ma negatywne nastawienie do jej pracowników miał usłyszeć: "odejdź esbeku" i "kto ci za to zapłacił esbeku". Wysocki uznał to za zniewagę i złożył do sądu prywatny akt oskarżenia.
Według prof. Lubińskiej, całe wydarzenie miało odmienny przebieg. To ona została napadnięta i grożono jej, kiedy prawie wszyscy uczestnicy konferencji już opuścili salę obrad. Lubińska miała usłyszeć,
żeby się pilnowała. Dlatego złożyła zawiadomienie do prokuratury o próbie napaści i zastraszania. Postępowanie w tej sprawie zostało umorzone.
Wczoraj tuż po wejściu na salę rozpraw sędzia podjął
ostatnią próbę pojednania stron.
- Nie mówimy nie. Taka możliwość istnieje - stwierdził mec. Marek Matjanowski, przedstawiciel Z. Wysockiego.
- Pojednanie i zgoda jest możliwa - dodał mec. Marek
Mikołajczyk, broniący prof. Lubińską i w imieniu swojej klientki złożył oświadczenie: - Zdarzenie do jakiego doszło podczas konferencji przebiegało w atmosferze napięcia i usprawiedliwionych emocji.
Zdenerwowanie udzieliło się wszystkim uczestnikom konferencji. Nie było moją intencją, zwracając się do pana Wysockiego, obrażenie go, urażenie lub zniesławienie. Wyrażam ubolewanie i żal oraz przepraszam
za wypowiedziane słowa.
- Przeprosiny przyjmuję - odparł stoczniowiec.
Następnie obie strony podpisały ugodę. Po zakończeniu rozprawy prof. Lubińska nie chciała komentować całej sprawy. Jednak
wychodząc, już na sądowym korytarzu, wymieniła uścisk dłoni ze Zbigniewem Wysockim.