- Padniecie w dwa tygodnie - mówili sceptycy organizatorom rejsów na pokładzie statku "Chateaubriand". Tymczasem nowa
oferta przyjęła się i wycieczkowiec pływa po świnoujskim porcie nawet zimą, choć kuracjuszy nie ma zbyt wielu.
"Chateaubriand" już na dobre wpisał się w krajobraz nabrzeża Władysława IV. Statek
wyczarterowany przez szczecińskiego armatora pojawił się w świnoujskim porcie w czerwcu zeszłego roku i od tej pory na jego pokładzie organizowane są rejsy po portowych kanałach i rozlewiskach Świny.
Chociaż żegluga pasażerska na jednostkach białej floty zimą prawie zamiera, obecnie rejsy wykonuje jednostka potentata na świnoujskim rynku - niemieckiego armatora Adler Schiffe - oraz właśnie
"Chateaubriand".
- Dziś organizujemy rejs dla grupy Niemców, którzy zatrzymali się w ośrodku wczasowym Afrodyta. Udaną mieliśmy też końcówkę roku i sylwestra. Będziemy pływali, dopóki nie
pojawią się kłopoty z krą. Nie chcielibyśmy porysować kadłuba - powiedział Henryk Lorbiecki, gospodarz rejsów.
Podczas wycieczek statek przepływa w pobliżu Basenu Północnego, zabytkowej latarni
morskiej, wzdłuż Świnoportu, następnie wpływa w Starą Świnę i kanałami Piastowskim i Mieleńskim powraca do nabrzeża Władysława IV. Rejsowi towarzyszy opowieść o dzisiejszym i dawnym Świnoujściu.
Dodajmy, że zanim "Chateaubriand" zaczął pływać po Starej Świnie, przez lata kursował m.in. po Loarze.