List do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry na opieszałość łódzkich prokuratorów przesłali prezesi Stoczni
Szczecińskiej Porta Holding w upadłości.
- Przypomnę, że po naszym doniesieniu na działalność syndyka do Prokuratury Krajowej wiosną 2004 roku sprawa trafiła do Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Znalazły się w nim nazwiska niektórych polityków - mówi Krzysztof Piotrowski, prezes SSPH.
Prezesi holdingu uważają, że przy sprzedaży stoczniowego majątku doszło do nadużycia uprawnień i
niedopełnienia obowiązków przez syndyka Porty Holding i jej zarządu. Jak poinformował wówczas łódzki prokurator, śledztwo dotyczyło wyrządzenia znacznej szkody w masie upadłościowej, polegającej na
sprzedaży jej składników po zaniżonej wartości oraz nieprawidłowości przy zabezpieczaniu dokumentacji stoczni.
- W wysłanym niedawno zażaleniu do ministra Ziobry przypomnieliśmy te wszystkie sprawy -
mówi Piotrowski.
Według zarządu SSPH, lewicowy rząd wiedział o problemach branży stoczniowej dużo wcześniej. Nic jednak nie zrobił, aby jej pomóc i zapobiec upadłości.
Dla prezesów upadłego
holdingu kluczowa jest sprawa sprzedaży w 2002 r. bazy paliwowej w Świnoujściu, zarządzanej przez Portę Petrol. Krzysztof Piotrowski twierdzi, że terminal ten nie podobał się konkurencyjnemu na rynku
paliw Ship-Service. W grze miał brać udział Jacek Piechota, były SLD-owski minister gospodarki.
Baza miała stabilizować działalność holdingu, ale jak powiedział w sądzie Piotrowski, po jej zakupie na
początku lat 90. całą transakcją od razu zainteresowała się szczecińska prokuratura. Dodał także, że dopiero po paru latach jego zarząd dowiedział się, że ta branża jest zarezerwowana "dla ludzi z
towarzystwa", czyli "z kręgów SLD oraz służb specjalnych".
- To absurdalne, kolejny raz powtarzane są zarzuty, w których próbuje się przerzucić odpowiedzialność na kogoś innego - odpowiada
Jacek Piechota. - To nie Ministerstwo Gospodarki oceniało sytuację stoczni, lecz osiem zaangażowanych finansowo banków. To ich analitycy uznali, że ratowanie stoczni poprzez jej dalsze kredytowanie jest
bardzo ryzykowne.
Według byłego ministra, pomysł z bazą paliwową był "księżycowym projektem", a twierdzenia Piotrowskiego mijają się z prawdą. Piechota ma też nadzieję, że sprawę szybko wyjaśnią
powołane do tego instytucje i temat zostanie zamknięty.