Teoretycznie istnieje jeszcze szansa znalezienia miejsca dla mułu z dna portowych kanałów. Według byłego wojewody Stanisława
Wziątka, mógłby się on znaleźć w "budowli hydrotechnicznej" na jeziorze Dąbie.
Pomysł jest, zdaniem dyrekcji Urzędu Morskiego w Szczecinie, (UMS) "bardzo hipotetyczny". UMS ogłosił jednak
przetarg na wykonanie dokumentacji.
Jak informowaliśmy, resort ochrony środowiska ostatecznie nie zgodził się, aby na półwyspie Radolin w rejonie jeziora Dąbie zlokalizować pole składowe pod
zanieczyszczony refulat (urobek) z pogłębiania dna. W efekcie Bank Światowy anulował na ten cel pożyczkę. Ministerstwo Środowiska uznało jednak, że muł można by składować, gdyby wykonać "budowlę
regulacyjną, kształtującą brzegi jeziora Dąbie - z wykorzystaniem zanieczyszczonego urobku pogłębiarskiego".
- Sprawa jest bardzo złożona - nie kryje Andrzej Borowiec, zastępca dyrektora Urzędu
Morskiego w Szczecinie ds. technicznych. - Podobne stanowisko do ministerialnego zajął również były wojewoda zachodniopomorski. Uważa on, że w takiej formie refulat będzie można składować.
Minister
i wojewoda ustalili więc harmonogram działań w celu budowy "budowli regulacyjnej". Głos w tej sprawie zajmie prezydent Szczecina. - To on powinien wydać pierwszą decyzję o środowiskowych
uwarunkowaniach możliwości realizacji przedsięwzięcia - przypomina Borowiec. Dyrektor UMS przypomina też, iż po analizie prawa zarówno Urząd Morski, jak i magistrat uważają, że budowa składowiska w
rejonie jeziora Dąbie nie jest możliwa.
Urząd Morski musiał jednak ogłosić przetarg na wykonanie dokumentacji, aby móc wystąpić do prezydenta Szczecina, żeby ten wydał pozytywną lub negatywną opinię o
możliwości realizacji projektu na jeziorze.
- Jeżeli prezydent wypowie się negatywnie, sprawa będzie ostatecznie zamknięta. Jeżeli natomiast wyda opinię pozytywną, to teoretycznie istnieje pewna
możliwość ubiegania się w BŚ o cofnięcie decyzji o anulowaniu pożyczki. Jest to jednak mocno hipotetyczna możliwość - mówi A Borowiec.
Wykonaniem opracowania do wniosku do prezydenta zajmie się
wyłoniony w przetargu podmiot. - Będzie to prawdopodobnie zespół hydrotechników i przyrodników - wyjaśnia dyrektor UMS. Według niego, ze względu na ewentualne badania przyrodnicze, procedury mogą potrwać
ponad rok.