Elementy meteorologicznych wyrzutni rakietowych, które miały płynąć promem ze Świnoujścia do Skandynawii, zatrzymali
polscy celnicy. Uznali, że firma Famak z Kluczborka, wykonawca urządzenia, nie miała zgody na eksport. Celnicy uważają, że wyrzutnia może mieć podwójne zastosowanie: wojskowe i cywilne. W tej sytuacji,
Famak powinien mieć zgodę ministra infrastruktury na jej wywóz. Takiej zgody nie było w dokumentach przewozowych, więc transport został zatrzymany do wyjaśnienia. Rzeczywiście wyrzutnie rakiet znajdują
się na liście towarów podwójnego zastosowania, ale tylko te, które mają zasięg powyżej 300 km. Natomiast wyrzutnia z Kluczborka ma zasięg zaledwie 1450 m i ma zastosowanie wyłącznie do celów
meteorologicznych. Jej naukowo-badawcze przeznaczenie potwierdziła norweska firma, która jest odbiorcą ładunku. Mimo to, Prokuratura Okręgowa w Szczecinie zamierza sprawdzić transport. Ma na to... 30 dni.
Tym samym, z powodu zatrzymania przesyłki na granicy, Famak traci pieniądze. Janusz Wilczyński, rzecznik Izby Celnej ze Szczecina, stwierdził, że nawet jeśli konstrukcja nie wymagała zezwolenia ministra
infrastruktury, to firma z Kluczborka nie ma szans na odszkodowanie, gdyż celnicy mają prawo, zgodnie z przepisami, do kontroli i zatrzymania podejrzanego ładunku.