Świnoujście. Żegluga Świnoujska zamierza sprzedać ostatni z serii promów pasażerskich, które mieszkańcy pieszczotliwie
nazywali Fafikami. Choć cena nie jest wygórowana - armator zadowoli się 50 tys. zł - dotychczas kupiec się nie znalazł.
Publiczną licytację promu m/s "Regina" Żegluga Świnoujska zapowiedziała na
jutro (16 bm.). Armator wyznaczył cenę wywoławczą na 50 tys. zł, ale zaznaczył, że nie obejmuje ona tratw pneumatycznych, a ponadto statek nie ma ważnego świadectwa klasy. Aby "Regina" mogła znowu
pływać, musi przejść remont w stoczniowym doku. Tzw. odnowienie klasy to koszt około 50-60 tys. zł.
Fafiki, które przez 30 lat obsługiwały przeprawę promową w śródmieściu Świnoujścia, przestały być
potrzebne po wejściu do eksploatacji nowych promów typu "Bielik". Wówczas Żegluga Świnoujska długi czas nie mogła znaleźć chętnego na dwie wysłużone pasażerskie jednostki - "Marynę" i "Fafika
". Gdy przetargi nie przyniosły rezultatu, dyrektor Żeglugi Świnoujskiej za zgodą władz miasta podjął decyzję o przeznaczeniu ich na złom. Promy uratował armator statków wycieczkowych i kutrów rybackich
z Dziwnowa, który przerobił je na stylizowane statki turystyczne.
Żegluga Świnoujska w dalszym ciągu eksploatowała natomiast ostatni swój prom typu PP 120 - "Reginę". Na jego pokładzie
pasażerowie mogli jeszcze w czasie tegorocznego sezonu letniego popłynąć w wycieczkowy rejs po świnoujskim porcie lub dostać się z lewobrzeżnej części miasta do latarni morskiej. Z tej dodatkowej
działalności armator postanowił teraz zrezygnować.
- Rachunek ekonomiczny jest bezwzględny. Dopóki była strefa wolnocłowa i inni armatorzy pływali wyłącznie do Niemiec, "Regina" miała jeszcze
pasażerów na wycieczki po porcie. Teraz mamy konkurencję jednostek znacznie bardziej atrakcyjnych i komfortowych. Trudno się dziwić, że turyści właśnie je wybierają. Mówię o tym z żalem, bo mam do tych
promów sentyment - powiedział Leszek Paprzycki, dyrektor Żeglugi Świnoujskiej.