W sali Teatru Polskiego, wypełnionej po brzegi, kandydat na premiera Kazimierz Marcinkiewicz opowiadał
działaczom i sympatykom o...programie gospodarczym ich partii. Na partyjno-artystycznym show z występem Justyny Steczkowskiej zastąpił mającego się na nim pojawić - wedle wcześniejszych zapowiedzi - Lecha
Kaczyńskiego.
Nawiązując do programu pn. "Solidarne państwo solidarnych obywateli" kandydat na premiera wymienił dwa cele. Pierwszy to naprawa państwa przez stworzenie sprawnych administracji,
policji, sądownictwa i prokuratury. Drugi to polityka gospodarcza, która -jak podkreślał - ma doprowadzić do wysokiego wzrostu gospodarczego, z którego wszyscy obywatele "skorzystają solidarnie, w taki
sam sposób".
- Nasz program nie jest dla ekonomistów, nasz program jest dla Polaków - zaznaczył Marcinkiewicz, a sala biła brawo, skandując jednocześnie...Leszek! Leszek! Lech Kaczyński!
Marcinkiewicz przytaczał sondaże, z których wynika, że większość respondentów oczekuje m.in. ulg podatkowych na dzieci, budowy autostrad przez państwo, chce likwidacji agencji i funduszy, popiera
odchudzenie administracji, ulgi w składce ZUS dla przedsiębiorców, pozostawienie w rękach Skarbu Państwa spółek energetycznych i firm strategicznych.
- Skarb państwa musi być przezroczysty. Musimy
skończyć z aferami Rywina, Orlenu, PZU. Wszystko powinno podlegać prostym i jasnym regułom. Strategiczne firmy zajmujące się przepływem nafty, gazu, przesyłem energii oraz banki, jak BGK, PKO BP,
pozostaną polskie, w rękach państwa lub pod jego nadzorem, choć jest partia, ale jej nazwy nie podam, która chce te podmioty gospodarcze w ciągu dwóch lat sprzedać - odparł Marcinkiewicz.
Bez
korporacji, ale ze skarbem
Wcześniej w siedzibie PŻM Marcinkiewicz zapowiedział, że jego rząd nie będzie konsolidował branży stoczniowej pod szyldem powołanej za gabinetu SLD Korporacji Polskie
Stocznie. - Nie ma powodów, aby tworzyć taki holding. Każda ze stoczni ma możliwość znalezienia własnej drogi rozwoju i taki kierunek wybieramy - powiedział dziennikarzom.
Stocznia, a także PŻM
zaliczone mają być w programie przyszłego rządu do firm, które pozostaną pod kontrolą Skarbu Państwa. Marcinkiewicz zalicza je bowiem do spółek strategicznych.
Wbrew postulatom części środowiska
morskiego, pod rządami Marcinkiewicza nie powstanie jedno ministerstwo odpowiedzialne za gospodarkę morską. - Jestem o tym przekonany, że nie powstanie, gdyż gospodarka morska musi być zintegrowana z całą
gospodarką - przekonywał.
Co do drogi ekspresowej S3: - Moja odpowiedź jest krótka, ale za to buńczuczna. Uważam, że S3 już właściwie w moich marzeniach powstała. Ta droga szybkiego ruchu będzie
wpisana wraz z Al, A2, A4 oraz S19 i drogą Wrocław-Warszawa w program priorytetowych dróg rządu, który w tej chwili współtworzę.
Marcinkiewicz stwierdził też m.in., że widzi także szansę na budowę
statków w polskich stoczniach i powrót już pływających frachtowców pod biało-czerwoną banderę. Natomiast na wiecu PiS zapowiedział, że stanie się to w ciągu roku. - Zbudujemy tu, na Pomorzu Zachodnim,
gazoport - tę zapowiedź przyjęto z aplauzem.