Poznańscy biegli, którzy sporządzali opinię dotyczącą działalności stoczniowego holdingu, nie badali materiałów
zgromadzonych w Szczecinie. Nie potrafili też dowieść, dlaczego zarząd spółki działał nierzetelnie.
Wczoraj kontynuowane były przesłuchania trójki poznańskich biegłych, którzy przygotowali opinię o
działalności Stoczni Szczecińskiej Porta Holding SA oraz Grupy Przemysłowej. Okazało się, że nie potrafili oni wskazać dokładnych fragmentów opinii, nad którymi sami pracowali. Stąd też często unikali
odpowiedzi na szczegółowe pytania obrońców, twierdząc, że akurat tym zagadnieniem zajmował się współautor opinii.
Obrońcy próbowali się dowiedzieć, dlaczego biegli stwierdzili, że zarząd holdingu
działał na niekorzyść akcjonariuszy i nierzetelnie.
- Nierzetelność dotyczy stwierdzonych działań, czy też możliwości ich popełnienia? - dopytywał się sędzia.
- Istniała nierzetelność konkretna.
Zarząd SSPH, będący równocześnie właścicielem Grupy Przemysłowej i rady nadzorczej spółek zależnych, doprowadził do tego, że grupa stała się spółką dominującą, a głównym źródłem finansowania jej
transakcji były środki holdingu - stwierdziła biegła.
To twierdzenie zakwestionował były wiceprezes stoczni Ryszard Kwidziński. - Grupa Przemysłowa stała się podmiotem dominującym wobec SSPH na
mocy uchwały Rady Ministrów i umów zakupu akcji od Skarbu Państwa. Zostały one podpisane przez grupę ze stosownym ministrem - powiedział.
Obrońcy dalej próbowali wyjaśnić kwestię nierzetelności
oskarżonych: - Czy w związku z tą nierzetelnością powstała jakaś szkoda?
Biegła przyznała, że nie badano tego zagadnienia. - Nierzetelne było finansowanie wszystkich transakcji. Nawet jeśli w
konsekwencji doprowadziły do wzrostu akcji - dodała.
Przesłuchanie kolejnego biegłego (radcy prawnego specjalizującego się w prawie podatkowym, spółdzielczym, pracy oraz spółek z o.o.) zaczęło się
od tego, że jedno z zasadniczych twierdzeń w opinii (Grupy Przemysłowej nie można uznać za tzw. spółkę-matkę) nie jest zgodne z prawdą.
- Domniemywam, że powstało w wyniku błędu maszynowego przy
przepisywaniu opinii - stwierdził radca.
Okazało się także, że biegli sporządzając swoje opracowanie, korzystali tylko z materiałów zgromadzonych w Poznaniu. Nikt z nich nie badał tych, które były
w Szczecinie.
Kolejna rozprawa w październiku. Wtedy pytania będą zadawać biegłym oskarżeni.