Wśród przedsięwzięć, które mają zapewnić Polsce alternatywne źródła dostaw gazu, przynajmniej dwa mogą zostać
zrealizowane na terenie województwa zachodniopomorskiego: gazociąg Bernau - Szczecin i morski terminal płynnego gazu. Trzecia wielka inwestycja - gazociąg norweski, prawdopodobnie nie ma już szans na
powstanie.
Jednym z najpoważniejszych pomysłów na zróżnicowanie źródeł dostaw gazu do Polski jest budowa gazociągu Bernau-Szczecin. Jego idea odżywa, kiedy zaczyna się mówić o zagrożeniu
bezpieczeństwa energetycznego kraju.
Gazociąg ma mieć ok. 130 km długości i początkową zdolność przesyłową sięgającą 2,5 mld metrów sześc. gazu rocznie. W jego budowę chciał zaangażować się niemiecki
Ruhrgas i należąca do Aleksandra Gudzowatego spółka Bartimpex. Projekt nie spodobał się jednak rządowi Jerzego Buzka, który uważał go za konkurencyjny wobec planowanego rurociągu z Norwegii do Polski.
Pojawiły się też zarzuty, że nie ma tu mowy o żadnej dywersyfikacji (zróżnicowaniu), gdyż gazociągiem ma być pompowany gaz pochodzący z Rosji.
Projekt budowy gazociągu Bernau - Szczecin ponownie
odżył w zeszłym roku, kiedy rosyjski Gazprom wstrzymał dostawy gazu na Białoruś. Spowodowało to również kłopoty z zaopatrzeniem w gaz niektórych polskich przedsiębiorstw. W zeszłym roku udziałowcy nie
dogadali się jednak co do szczegółów przedsięwzięcia. Teraz znowu zaczyna się mówić o potrzebie jego budowy. Tym razem pierwsze skrzypce w przedsięwzięciu ma grać Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo
(PGNiG).
Gaz może też przypłynąć do nas morzem. Do jego odbioru niezbędna jest jednak budowa morskiego terminalu LNG, który umożliwia przepompowywanie płynnego gazu ze statków. Kilka lat temu sporo
mówiło się o pomyśle jego budowy w rejonie portu w Policach. Zdolność przeładunkowa terminalu miała sięgać 5 miliardów metrów sześc. rocznie. W jego budowę chciały zaangażować się duże szczecińskie firmy,
m.in: Stocznia Szczecińska, PŻM, Zarząd Portu, ZCh Police, Elektrownia Dolna Odra i spółka Polimex-Cekop z Warszawy. Pomysł nie wzbudził jednak zainteresowania władz państwowych. Krytykowano też
lokalizację terminalu w głębi lądu, gdzie dopływać musiałyby duże gazowce.
Później mówiło się już o jego umiejscowieniu w pobliżu wejścia do portu w Świnoujściu i sprawa nadal jest otwarta. Do idei
budowy terminali gazu LNG podczas niedawnej wizyty w Szczecinie pozytywnie odniósł się minister skarbu Jacek Socha.
- Możliwe byłoby, żeby powstał on na terenie województwa zachodniopomorskiego. Jest
też rozważana lokalizacja terminalu na Morzu Północnym - powiedział minister.
Prawdopodobnie nie ma już co liczyć na odgrzebanie innego wielkiego przedsięwzięcia gazowego - tzw. rury norweskiej.
Pod dnem morza miał nią płynąć gaz ze złóż w Norwegii i Danii.
Za czasów rządów Jerzego Buzka porozumienie w tej sprawie podpisał PGNiG. Projekt miał dać szansę na znaczne uniezależnienie się od dostaw
rosyjskiego gazu. Nie doszło jednak do jego realizacji po wygraniu wyborów przez SLD. Politycy lewicy twierdzili, że norweski gaz jest dla nas zbyt drogi.
Nie wiadomo, czy obecnie byłaby jeszcze
możliwość powrotu do zerwanego porozumienia. Dodatkową przeszkodą może okazać się budowa gazociągu bałtyckiego z Rosji do Niemiec. Jego właściciele mają prawo nie zgodzić się, żeby pod dnem morza
krzyżowały się dwie rury z gazem.