Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

Nawigator XXI

Kurier Szczeciński, 2005-09-02

Próżno w naszej i pewnie światowej flocie szukać bardziej nowoczesnego statku szkolnego od "Nawigatora XXI". Zresztą sama nazwa tej jednostki Akademii Morskiej w Szczecinie świadczy, że jest to statek dwudziestego pierwszego wieku. Szkoły morskie na świecie najczęściej wysyłają swych studentów na rejsy kandydackie na żaglowcach, które w stosunkowo surowych warunkach żeglugi mają zweryfikować kandydatów na oficerów marynarki, a następnie prowadzą zajęcia dydaktyczne głównie w oparciu o lądowe symulatory urządzeń okrętowych. Akademia Morska w Szczecinie ma tę przewagę, że obok specjalistycznych symulatorów na lądzie - nawet całej siłowni okrętowej - ma swój statek szkolny, na którym przechodzą praktyki studenci w trakcie prawdziwych rejsów morskich. Statek jest laboratorium z klasycznymi i najnowszymi urządzeniami sterowanymi przez komputery oraz całym szeregiem unikatowych instrumentów oraz przyrządów badawczych - do prowadzenia na przykład obserwacji wędrówek ptaków przy pomocy najnowocześniejszego radaru, badania składu chemicznego wody morskiej, pobierania próbek z dna i szeregu innych. Obok studentów na pokład mogą zamustrować naukowcy realizujący konkretny program badawczy. Uczestniczyliśmy w rejsie "Nawigatora XXI" podczas regat żeglarskich oraz podpatrywaliśmy, co robią studenci. Każdego laika z pewnością najbardziej przyciąga mostek lub inaczej - kabina nawigacyjna, z której steruje się i kontroluje pracą okrętowych urządzeń. Jest tam wielki pulpit z masą dźwigni, przełączników, wskaźników i zamontowanych w nim monitorów obrazujących nawigacyjne mapy elektroniczne, są urządzenia bezpośrednio sterujące pracą silnika głównego, łączności, maszynką sterową, stół do prowadzenia klasycznej nawigacji z użyciem map papierowych oraz kilka specjalistycznych komputerów i monitory radarów. Jest to miejsce pracy oficerów pokładowych z I oficerem Jarosławem Łopytą oraz nadzorującego wszystko na statku kpt Zbigniewa Ferlasa. W dwutygodniowy rejs popłynęli studenci kierunku mechanicznego, więc powinni bardziej interesować się maszyną główną i agregatami statku niż mostkiem nawigacyjnym, ale - jak powiedzieliśmy wcześniej - bodaj każdego przyciąga to pomieszczenie. Zresztą także marynarze mechanicy powinni umieć stanąć za kołem sterowym, wiedzieć, jak z mostka steruje się pracą silnika głównego, prowadzić obserwację i wykonywać szereg czynności przypisanych załodze pokładowej. O przebiegu studenckich praktyk rozmawiam ze starszym mechanikiem (w poprzedniej nomenklaturze - chiefem) Leszkiem Nazimem oraz z III mechanikiem - Wojciechem Kafarskim. - Studenci - wyjaśniają mi - praktykują na "Nawigatorze XXI" kilka razy i przechodzą na statku kolejno wszystkie stanowiska. W siłowni uczestniczą w uruchamianiu oraz zatrzymywaniu silnika głównego, a następnie kontrolują jego pracę, doglądają dwóch agregatów prądotwórczych, statkowej oczyszczalni ścieków, uczestniczą w obsłudze pomp i wielu innych urządzeń, a bodaj przede wszystkim potrafią odpowiednio uruchomić i odczytać dane wyświetlane przez komputery, które także w trybie automatycznym mogą same nadzorować i diagnozować pracę silnika głównego i pozostałych urządzeń. Studenci pracują także w kambuzie, czyli statkowej kuchni i pomagają kucharzowi w przygotowywaniu posiłków, ich podawaniu, zmywaniu naczyń, sprzątaniu pomieszczeń i bardzo wielu prostych czynnościach zwykłych marynarzy, gdyż zanim zostanie się oficerem, a może i starszym mechanikiem, trzeba zaznać marynarskiego życia na statku i umieć wykonywać podstawowe czynności. Składają się na to także alarmy: m.in. pożarowy, innych zagrożeń, a nawet autentyczne ćwiczenia z opuszczeniem jednostki i dopłynięciem do tratwy ratunkowej. Nie są to proste czynności, gdyż najpierw trzeba włożyć specjalny kombinezon ratunkowy, który utrzymuje na wodzie i chroni przed wyziębieniem, skoczyć z pokładu i dopłynąć do dryfującej w pobliżu tratwy ratunkowej. W drodze powrotnej z tratwy studenci wchodzą na pokład statku po siatce ratunkowej, co także nie jest sprawą prostą. Ktoś mądry powiedział kiedyś, że im więcej potu na ćwiczeniach, szkoleniu, nauce, tym osiąga się później lepsze wyniki i łatwiej przejść przez życie.
 
Andrzej Gedymin
Kurier Szczeciński
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl