Sąd Rejonowy w Szczecinie uniewinnił wczoraj Zbigniewa Zalewskiego, byłego wiceprezydenta Szczecina i byłego
przewodniczącego Rady Miasta. Zalewski był oskarżony o złożenie propozycji korupcyjnej jednej z firm startujących w przetargu na budowę na terenie Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście. Jana S.,
współoskarżonego w tym procesie, sąd skazał na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat. Jan S. odpowiadał jednak nie za korupcję, ale za oszustwo.
Sąd ze szczególną wnikliwością badał wszystkie
okoliczności tej sprawy uzasadniał swój wyrok Rafał Pawliczak, przewodniczący składu sędziowskiego. Nie było dowodów na poparcie słów Jana S., który oskarżał Zbigniewa Zalewskiego o współudział w
przestępstwie.
Sąd odrzucił w ten sposób tezę prokuratury, że to właśnie Zalewski był mózgiem złożenia przedstawicielom gdańskiej "Hydrobudowy" propozycji "załatwienia" zwycięstwa w
przetargu na budowę nabrzeży w porcie za co najmniej 100 tys. złotych. Korupcyjne rozwiązanie Jan S. przedstawił na spotkaniu z prezesem "Hydrobudowy" w hotelu "Panorama". W hotelu był wówczas
także Zalewski, ale propozycja padła już, gdy lokal opuścił. Sędzia Pawliczak w uzasadnieniu stwierdził, że reprezentanci firmy budowlanej od początku nie traktowali oferty S. poważnie, bo świetnie znali
procedury przetargów finansowanych przez Bank Światowy i wiedzieli, że nie da się ich zmanipulować. Z tego samego powodu przewodniczący składu orzekającego uznał, biorąc pod uwagę wykształcenie i pozycję
zawodową ówczesnego wiceprzewodniczącego Rady Nadzorczej ZMPSŚ, że Zalewski nie kazałby Janowi S. składać propozycji w tak nierealnej sprawie.
Sędzia podważył także związek między Zalewskim a listą
firm przekwalifikowanych do przetargu. Jego zdaniem organy ścigania nie udowodniły, że to on przekazał współoskarżonemu wewnętrzny dokument portowej firmy.
Zalewski, oczyszczony z zarzutów, opuszczając
sąd nie ujawnił, czy zamierza dochodzić odszkodowania za tymczasowe aresztowanie.
Cieszę się, że mimo nagonki medialnej sąd wydał sprawiedliwy wyrok mówi Zbigniew Zalewski. Ta sprawa kosztowała
mnie zdrowie. Straciłem też dobre imię i honor.
Prokurator zapowiedział, że dopiero po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku zdecyduje o ewentualnym złożeniu wniosku o
apelację.